Sklepy, kosmetyczki, fryzjerzy, kluby fitness, a nawet gabinety lekarskie czy urzędy. W galerii handlowej pod jednym dachem jest wszystko. Więc nie ma co się dziwić, że tam na zainteresowanie klientów nie można narzekać. Wystarczy wybrać się do galerii handlowej w weekend, by się o tym przekonać. Wielka fala ludzi płynie alejami w nieskończoność i to do późnych godzin wieczornych. Dla przykładu największą galerię handlową w Polsce warszawską Arkadię rocznie odwiedza ponad 20 mln klientów.
Zainteresowanie najemców też nie jest małe. Wciąż po wolną powierzchnię ustawiają się kolejki, choć czynsze w galeriach handlowych do najniższych nie należą (w stolicy to nawet ponad 100 euro/440zł za mkw). I nic nie wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości sytuacja się zmieniła na niekorzyść zarządców.
Zobacz: Co drugi Polak bez pracy rozważa wyjazd za granicę
Jak wynika z raportu firmy doradczej Knight Frank przedstawiającego rynek powierzchni handlowych w naszym kraju, w 2015 roku w Polsce ukończono budowę niemal 600 tys. mkw. powierzchni handlowej. W przeciwieństwie do wcześniejszych trendów najwięcej powierzchni handlowej przybyło w największych polskich aglomeracjach (Warszawa, Śląsk, Poznań, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Łódź, Szczecin). Ten rok może być jeszcze lepszy. Warto podkreślić, że inwestorzy wciąż interesują się też mniejszymi miastami, ale już nie tak bardzo jak jeszcze kilka lat temu.
Jak wynika z badania firmy Knight Frank zasoby handlowe w Polsce na koniec 2015 roku wyniosły 10,8 mln mkw. powierzchni (uwzględniając trzy formaty handlowe: tradycyjne centra handlowe, parki handlowe oraz centra wyprzedażowe tzw. outletowe). To dość sporo, ale jeszcze przesytu nie ma. Wciąż powstają nowe obiekty.
Zobacz: OFE straciły miliardy złotych
Według raportu Knight Frank na koniec 2015 roku w Polsce znajdowało się około 650 tys. mkw. powierzchni handlowej w budowie. Około 500 tys. mkw. przypada na największe aglomeracje. Nowe obiekty to, m.in. Posnania w Poznaniu (100 tys. mkw.), Wroclavia we Wrocławiu (6 tys. mkw.) oraz Galeria Północna w Warszawie (60 tys. mkw.).
Choć teoretycznie ulice handlowe powoli się odradzają. To i tak w walce o klienta z galeriami handlowymi przegrywają z kretesem. Powód? Ulice handlowe zwykle znajdują się na głównych szlakach turystycznych, w miejscach reprezentacyjnych i w centrach miast. Lokalizacja taka wiąże się z dużymi czynszami i innymi klientami (głównie turystami, przypadkowymi przechodniami, osobami bardzo zamożnymi). Takie miejsca zwykle chętniej wybierają ekskluzywne lub niszowe marki i oczywiście przedstawiciele branży gastronomicznej niż marki ze średniej półki (choć i takie oczywiście się zdarzają).
Zobacz: Polskie firmy nie płacą faktur
Jak podaje firma doradcza Knight Frank stawki czynszu przy głównych ulicach handlowych w Polsce, zależnie od miasta, kształtują się w przedziale 35-80 euro za mkw. W Warszawie, najdroższej lokalizacji handlowej w kraju, stawki za najlepsze lokale w najbardziej prestiżowych miejscach takich jak plac Trzech Krzyży oraz ulica Mokotowska osiągają poziom zbliżony do galerii handlowych - 100 euro/440 zł za mkw. Ale w porównaniu z innymi europejskimi miastami to i tak nie jest wiele. Decydując się na otwarcie sklepu na ulicy handlowej Londynu czy Paryża, trzeba się liczyć z wydatkiem nawet 1 tys. euro/4,4 tys. zł za mkw.