Adam Glapiński o budżecie na 2025 rok. Hojny budżet zwiększy inflację?
- Czynnikiem stwarzającym ryzyko wzrostu inflacji jest obecny kształt polityki fiskalnej [...] Rząd planuje deficyt finansów publicznych na poziomie 5,5 proc. PKB, a więc znacznie wyższym niż to zapowiadano wiosną - mówił prezes NBP Adam Glapiński na konferencji prasowej.
Prezes NBP wskazał, że projekt budżetu na 2025 rok jest "luźny i hojny", oraz powoduje wzrost potrzeb pożyczkowych ze strony państwa, co z kolei jest "zagrożeniem inflacyjnym".
Zdaniem Glapińskiego powodem do niepokoju może być także stagnacja niemieckiej gospodarki, co przełożyło się na spadek dynamiki polskiego eksporta. Podkreślił, że wynika to z powiązania polskiej gospodarki z niemiecką.
- Eksporterom przeszkadza trochę silny złoty, ale głównym problemem jest stan gospodarki niemieckiej, która jest głównym odbiorcą polskiego eksportu. Nasze gospodarki są ze sobą bardzo ze sobą powiązane - powiedział Glapiński.
Co jeszcze wpłynie na inflację? Prezes NBP wskazuje
Jako czynnik wzrostu inflacji prezes NBP wskazał także wzrost wynagrodzeń powodujący presję inflacyjną. Jak przypomniał, w II kwartale br. wzrost płac w gospodarce wyniósł prawie 15 proc. r/r.
- W przyszłym roku nastąpi jednak ograniczenie wzrostu dochodów, co powinno się przełożyć na mniejszą dynamikę konsumpcji, czyli niższą presję inflacyjną - wskazał Glapiński.
Do tego dochodzi również wzrost cen energii, zarówno aktualny, jak i kolejne podwyżki. Prezes NBP dodał, że wzrost cen energii napędzi także oczekiwania inflacyjne, więc i kształtowanie się wyższego poziomu cen. Do tego dochodzą czynniki zewnętrzne.
- Inflacja za granicą, naszą bezpośrednią, u naszych głównych partnerów w szczególności i koniunktura u naszych głównych partnerów bardzo wpływa też na ewentualną presję inflacyjną u nas - ocenił.
Jak dodał, że obecna "dekoniunktura w strefie euro", szczególnie w Niemczech, przedłuża się, co pozytywnie wpływa na inflację w Polsce. "Niemcy się nie rozwijają gospodarczo, euro ledwo dyszy. To dla inflacji w Polsce jest dobrze" - ocenił Glapiński. Zaznaczył, że taka "oziębiająca" sytuacja nie jest dobra z punktu widzenia rozwoju gospodarczego, ale dobra z punktu widzenia stabilizacji cen.
Według prezesa NBP zagrożeniem dla inflacji i jej powrotu do celu inflacyjnego (2,5 proc. z pasmem odchyleń +/- 1 pkt. proc. - PAP) może być też, paradoksalnie, szybsze tempo ożywienia gospodarczego.
- W ekonomii nie ma nic za darmo: jak jest szybszy wzrost to jest większe napięcie inflacyjne, co oznacza, że ceny mogą rosnąć - powiedział.
Wskazał, że podwyższona inflacja oznacza wyższe wpływy do budżetu, ale - jak zaznaczył - bank centralny chce stabilizacji cen, co oznacza, że ma inne cele niż rząd.
Według Glapińskiego obecnie wzrost gospodarczy ciągnie konsumpcja, natomiast w kolejnych kwartałach muszą się włączyć inwestycje i eksport. Szef NBP zaznaczył, że spadek eksportu to efekt osłabienia gospodarczego w UE, a przede wszystkim w Niemczech. Dodał, że silny złoty nie jest przyczyną niższych wpływów z handlu zagranicznego.
Polecany artykuł: