Glapiński w rozmowie z portalem Salon24.pl stwierdził, że inflacja jest podwyższona przez "czynniki zewnętrzne". - Nie ma przesłanek do zmiany stóp procentowych - powiedział Glapiński. - Jeśli tylko będą przesłanki, np. gdy inflacja będzie wiedziona czynnikami popytowymi, a silny wzrost gospodarczy będzie się utrzymywał, to podniesiemy stopy - dodał.
- Dopiero, jak się zacznie wzrost inflacji spowodowany nadmiernym wzrostem popytu oraz nadmiernym wzrostem płac w stosunku do wydajności pracy, i za tym popytem nie będzie nadążała podaż. Wtedy może pojawić się wzrost cen napędzany dobrą koniunkturą, i wtedy możemy myśleć o zacieśnieniu polityki makroekonomicznej. Podkreślam makroekonomicznej, tj. fiskalnej lub pieniężnej - stwierdził Glapiński.
Glapiński wskazał, że gdyby z lipcowej projekcji wynikała potrzeba zacieśnienia polityki pieniężnej, to RPP "odpowiednio zareaguje". Z kolei na pytanie, kiedy podwyżki stóp mogłyby nastąpić, odpowiedział: "Wtedy, gdy będzie to uzasadnione i korzystne dla gospodarki oraz gdy będziemy mieć pewność, że nie zahamujemy dopiero co rozpoczętego ożywienia. Nie po to ratowaliśmy gospodarkę i miejsca pracy w pandemii, żeby teraz popsuć perspektywy ożywienia pochopnymi decyzjami".
Glapiński został także zapytany o tempo doganiania przez Polskę bogatszych krajów europejskich. „Jeżeli patrzeć pod kątem realnej siły nabywczej wynagrodzeń, tj. parytetu siły nabywczej, to w ciągu 10 lat przegonimy Włochy, jeśli to dla kogoś jest jakiś punkt odniesienia. A do dzisiejszego poziomu niemieckiego dojdziemy za jakieś 20-25 lat, ale oni będą prawdopodobnie dalej z przodu. Chociaż do końca wszystkiego przewidzieć się nie da” – powiedział Glapiński.