W sierpniu zeszłego roku wydawało się, że Grecja na dobre porozumiała się z wierzycielami, czyli państwami strefy euro, Europejskim Bankiem Centralnym i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Umówiono się, że Ateny wdrożą plan oszczędnościowy, w zamian za co otrzymają łącznie 86 mld euro (376 mld zł) pomocy.
ZOBACZ TEŻ: Kryzys w Grecji. Kraj na skraju bankructwa. Dojdzie do Grexitu?
Teraz Ateny oczekują miliarda euro (4,4 mld zł), aby pokryć bieżące zobowiązania. Wierzyciele nie chcą dać tych pieniędzy, bo Grecja nie zgadza się na dalsze cięcia, przeciwko którym od kilku tygodni protestują obywatele. Ludzie nie chcą pozwolić m.in. na obcięcie świadczeń osobom przechodzącym na emeryturę o 15 proc. i zwiększenie składek emerytalnych. O jakichkolwiek nowych oszczędnościach nie chcą słyszeć.
Premier greckiego rządu, Aleksis Cipras, od dłuższego czasu próbował dogadać się z wierzycielami, ale bezskutecznie. Chce, by Unia Europejska zwołała nadzwyczajny szczyt, na którym będzie omawiana kwestia greckich finansów. Tymczasem eurogrupa nie widzi szans na porozumienie, jeśli Ateny nie pójdą na ustępstwa.
ZOBACZ TEŻ: Co kryzys w Grecji oznacza dla Polski?
Cipras chce, by porozumienie zawarto najpóźniej do początku maja. W zeszłym tygodniu, w desperacji, premier prosił nawet niemiecką kanclerz Angelę Merkel, by, używając swoich wpływów w UE, przekonała wierzycieli, by nie wysuwali dalszych żądań i udzieli Grecji pomocy. Dziś Cipras ma rozmawiać o tym z przewodniczącym Rady Europejskiej, Donaldem Tuskiem.
Źródło: interia.pl
Grecja znów rozrabia. Nie chce słyszeć o nowych warunkach wierzycieli
2016-04-27
13:47
Po kilku, jakby się wydawało, spokojnych miesiącach wraca temat zadłużenia Grecji. Ateny nie są w stanie dogadać się z zagranicznymi wierzycielami. Premier kraju, Aleksis Cipras, chce zwołania nadzwyczajnego szczytu przywódców strefy euro.