Hubert Biskupski: Koniec starej Europy [KOMENTARZ]

2016-06-24 18:40

A jednak się stało. Wielka Brytania opuszcza Unię Europejską, choć tak naprawdę do końca nie wiadomo, jak ten proces będzie przebiegał i jak długo potrwa, a potrwać może nawet kilkanaście lat. Nie będę się wdawał w analizę, co Brexit oznacza dla Zjednoczonego Królestwa i jak długo pozostanie ono zjednoczone. Dla mnie dużo ważniejsze jest to, co owo nieszczęsne referendum oznacza dla Polski, a wszystko na to wskazuje, że nie oznacza ono niczego dobrego.

Zacznijmy od tego, że nie ma się co obrażać na Brytyjczyków, ani odsądzać od czci i wiary tych, którzy namawiali: „Leave!”. Na tym polega demokracja. Gadanina, że wygrał populizm, a za wyjściem byli starzy, biedni i z prowincji, świadczy o całkowitym niezrozumieniu zachodzących procesów. Na naszych oczach dokonuje się społeczna rewolucja. Spójrzcie na USA i sukces Donalda Trumpa. Daleko? Spójrzcie na Polskę. Następuje coraz powszechniejsze odrzucenie oderwanych od społeczeństwa elit. To nie jest kontestacja dla kontestacji. Społeczne doły domagają się większego udziału we władzy, a przede wszystkim sprawiedliwszego podziału dóbr. Na naszych oczach rodzi się nowy porządek.

"Wina Tuska"

Autorytety moralne IV RP orzekły już, że za przegrane referendum odpowiada Donald Tusk. Co prawda te same autorytety nie tak dawno przekonywały, że przewodniczący Rady Europejskiej nie ma żadnego wpływu na procesy zachodzące w Unii, że jest figurantem, a w najlepszym wypadku popychadłem kanclerz Angeli Merkel. Brak w tym logiki? Walka polityczna nie wymaga logiki, tylko emocji. Dla innych winnym Brexitu jest premier David Cameron. To prawda, że okazał się politycznym głupcem i jego projekt legł w gruzach. Jego porażka i błąd polegają nie na tym, że rozpisał referendum, ale że nie potrafił przekonać do swoich racji, bo przecież demokracja nie polega na ignorowaniu głosu własnych obywateli.

Przyczyn Brexitu jest wiele. Kryzys Unii, kryzys emigracyjny, wewnętrzne problemy brytyjskie, narastające nastroje ksenofobiczne (w Wielkiej Brytanii to nie muzułmanie byli celem nagonki tabloidów, ale przede wszystkim Polacy) i wspomniana już przeze mnie arogancja władzy. Co Brexit oznacza dla Polski? W krótkim okresie załamanie złotego i warszawskiej giełdy. Mam nadzieję, że tylko w krótkim, bo gdyby to był długotrwały krach, odczują go nie tylko frankowi kredytobiorcy, ale tak naprawdę wszyscy, choćby poprzez spadek wartości naszych emerytur, wzrost zadłużenia państwa a także wzrost cen w sklepach.

Prezent dla Putina

Zapewne czeka nas ograniczenie socjalnych przywilejów dla naszych rodaków mieszkających na Wyspach. Czy z tego powodu wrócą do ojczyzny? Wątpię, wszak warunki życia i możliwości zawodowej realizacji tam są i będą niezmiennie większe, niż u nas. Być może zahamowana zostanie nowa fala polskiej emigracji na Wyspy. Ale Brexit to nie tylko negatywne skutki społeczne i gospodarcze dla Polski. Tracimy solidnego sojusznika w Unii - państwo, które jako jedno z niewielu doskonale pojmuje rosyjskie zagrożenie i zdecydowanie sprzeciwiało się rusofilskim zapędom niektórych eurokratów. Unia bez Brytyjczyków będzie gospodarczo ciążyć ku Rosji. To olbrzymie wyzwanie dla polskiej dyplomacji. Czy mu podoła? Nic na to nie wskazuje. Ostatni sukces naszych dyplomatów to pokój w Karłowicach. Ale to było ponad 300 lat temu.

O ile dzisiaj trudno jest powiedzieć, kto ile na Brexicie straci, to odpowiedź, kto zyska, jest niezwykle prosta. To Władimir Władimirowicz. Korki od szampana zapewne strzelają na Kremlu do samego rana.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze