Podopieczni Stefana Horngachera po raz drugi w tym sezonie w przekonywującym stylu odnieśli zwycięstwo w zmaganiach drużynowych. Ciekawostką jest fakt, że Polacy dokonali tej sztuki dwukrotnie w konkursach rozgrywanych w Niemczech. W drużynówce w Zakopanem Polacy ustąpili miejsca na podium jedynie... Niemcom.
Pierwsze historyczne zwycięstwo Kamil Stoch i spółka, odnieśli w Klingenthal, a teraz powtórzyli ten wyczyn w słynnym Willingen, gdzie przed laty Adam Małysz zaszokował narciarski świat niewyobrażalnie długim skokiem na odległość 151,5 metra. Polska reprezentacja dzięki kolejnej wygranej, nie tylko umacnia się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej narodów PŚ, ale też pomnaża zdobycze finansowe.
Sprawdź także: Kamil Stoch nie ma sobie równych na skoczni i na liście płac [ZAROBKI SKOCZKÓW]
W ubiegłym sezonie wygrana w konkursach drużynowych Pucharu Świata premiowana była kwotą 30 tys. franków szwajcarskich, czyli prawie 125 tys. zł. Drugie miejsce wycenione jest na 22 tys. franków – ponad 91,5 tys. zł, a trzecie na 28 tys. franków tj. blisko 75 tys. zł. Czyli każdy z Polaków zarobił w sobotę Willingen po ok. 31,25 tys. zł.
Nagroda Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) za pierwsze miejsce w każdym konkursie indywidualnym to 10 tys. franków (ok. 40 tys. zł), za drugie - 8 tys. (ok. 32 tys. zł), a za trzecie - 6 tys. (ok. 24 tys. zł). Ostatnią, 30. lokatę w serii finałowej FIS wycenia na 100 franków (ok. 400 zł). Oficjalne premie nie są jedynymi dochodami skoczków narciarskich. Zawodnicy ze światowej czołówki mają podpisane prywatne kontrakty sponsorskie i reklamowe, których wysokość jest objęta tajemnicą handlową.
W niedzielę Kamil Stoch (lider PŚ), Maciej Kot, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i pozostali reprezentanci, mają szanse na indywidualne sukcesy sportowe i finansowe. Początek konkursu w Willingen o godzinie 15.