- Analiza danych GUS ujawnia, jak rozgrzany rynek pracy i presja płacowa bezpośrednio wpływają na rentowność firm w sektorze usług
- Obniżki stóp procentowych poprawiają płynność finansową przedsiębiorstw, ale stanowią wyzwanie dla długoterminowej strategii biznesowej w obliczu niepewności
- Eksperci rynku wskazują na nadchodzący szok cenowy jako kluczowy element, który musi uwzględnić efektywne zarządzanie ryzykiem w każdej firmie
- Uporczywie wysoka inflacja w usługach jest główną barierą dla stabilizacji gospodarczej i wymaga rewizji dotychczasowego modelu biznesowego wielu organizacji
- Analiza trendów rynkowych potwierdza, że stabilizacja globalnych łańcuchów dostaw jest fundamentalnym czynnikiem hamującym inflację towarów
Zwycięstwo w zasięgu wzroku, ale ostatni procent jest najtrudniejszy
Październik 2025 roku przyniósł dobrą wiadomość dla polskiej gospodarki: wzrost cen wyraźnie hamuje. Kluczowy wskaźnik, znany jako inflacja bazowa, spadł do poziomu 3,0% w skali roku. Jest to miara, która nie uwzględnia zmiennych cen żywności i energii, dzięki czemu lepiej oddaje fundamentalne trendy cenowe w kraju. To najniższy odczyt od końcówki 2019 roku. Mimo że wskaźnik ten od siedmiu miesięcy mieści się w widełkach akceptowanych przez Narodowy Bank Polski, wciąż znajduje się powyżej oficjalnego celu, który wynosi 2,5%. Podobny obraz przedstawia główny wskaźnik inflacji (CPI), który objął wszystkie towary i usługi – wyniósł on 2,8% rok do roku. Chociaż trzeci miesiąc z rzędu utrzymuje się poniżej progu 3%, cel banku centralnego pozostaje nieosiągnięty od ponad sześciu lat. W samym październiku ceny wzrosły nieznacznie, o 0,1%, głównie za sprawą droższego utrzymania mieszkań oraz odzieży, co pokazuje, że w niektórych obszarach presja na wzrost cen wciąż się utrzymuje.
Potwierdzenie trendu hamującej inflacji odnajdujemy także w innych, bardziej specjalistycznych miernikach. Inflacja po wyłączeniu cen kontrolowanych przez państwo, takich jak opłaty za media, spadła do 2,3% rocznie, co jest najniższym wynikiem od 2019 roku. Oznacza to, że presja cenowa słabnie nawet w sektorach regulowanych. Podobnie wskaźnik nazywany 15-procentową średnią obciętą, który eliminuje najbardziej gwałtowne, jednorazowe skoki i spadki cen, osiągnął poziom 2,6% w skali roku, co jest najlepszym rezultatem od sześciu lat. Gdy tak różne miary inflacji pokazują ten sam kierunek, jest to mocny sygnał, że sytuacja cenowa w gospodarce stabilizuje się. To efekt dwóch czynników: po pierwsze, wygasają problemy z łańcuchami dostaw, które wcześniej windowały ceny, a po drugie, zaczynają działać skutki wcześniejszych podwyżek stóp procentowych, które miały na celu schłodzenie gospodarki.
Kto trzyma inflację w szachu? Spojrzenie na rynek pracy i ceny usług
Skoro ogólny wzrost cen zwalnia, co wciąż powstrzymuje inflację przed osiągnięciem celu 2,5%? Głównym hamulcowym jest sektor usług, gdzie ceny w październiku były o 5,6% wyższe niż rok wcześniej. Siłą napędową tych podwyżek są obszary silnie powiązane z rynkiem pracy, takie jak edukacja (wzrost o 6,2%), restauracje i hotele (5,5%) oraz zdrowie (4,9%). Analiza danych Głównego Urzędu Statystycznego pokazuje, że ceny usług lekarskich i dentystycznych poszły w górę o ponad 9% w ciągu roku, czyli rosły ponad trzykrotnie szybciej niż ogólna inflacja. Taka sytuacja sygnalizuje strukturalne problemy w branżach wymagających wysokich kwalifikacji. Niedobór specjalistów prowadzi do silnej presji na wzrost ich wynagrodzeń, a te koszty są następnie przenoszone bezpośrednio na klientów w postaci wyższych cen.
Chociaż tempo wzrostu wynagrodzeń w firmach nieco wyhamowało w trzecim kwartale 2025 roku, osiągając 7,1% rocznie, rynek pracy wciąż pozostaje rozgrzany. Niska stopa bezrobocia, która utrzymuje się na poziomie 5,6%, w połączeniu z wysokimi oczekiwaniami pracowników, sprawia, że firmy muszą płacić więcej, aby przyciągnąć i utrzymać specjalistów. Jest to szczególnie widoczne w sektorze opieki zdrowotnej, gdzie liczba ofert pracy wzrosła o 35% w skali roku, co bezpośrednio napędza inflację usług medycznych. Z drugiej strony, w danych pojawiły się też nietypowe zjawiska. Przykładem jest spadek cen polis ubezpieczeniowych o 1,1% w ciągu miesiąca, co w ujęciu rocznym ograniczyło wzrost w tej kategorii do zaledwie 0,4%. Ten czynnik pomógł nieco obniżyć ogólny wskaźnik inflacji usług.
RPP luzuje politykę, a na horyzoncie czai się cenowy szok
W odpowiedzi na postępujące hamowanie inflacji, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się na dalsze łagodzenie polityki pieniężnej. Zarówno w październiku, jak i w listopadzie 2025 roku, obniżyła stopy procentowe o 0,25 punktu procentowego, sprowadzając główną stopę NBP do poziomu 4,25%. Oznacza to, że kredyty dla firm i konsumentów stają się tańsze. Decyzje te są zgodne z prognozami banku centralnego, które zakładają, że ogólna inflacja powróci do celu 2,5% w 2027 roku. Jednocześnie NBP przewiduje, że inflacja bazowa, czyli ta bez cen żywności i energii, pozostanie nieco wyższa i w 2027 roku wyniesie 2,9%. Scenariusz ten ma historyczne znaczenie, ponieważ trwałe ustabilizowanie się inflacji w okolicach celu byłoby pierwszym takim sukcesem od przełomu 2018 i 2019 roku.
Jednak na drodze do stabilności cenowej pojawiają się poważne zagrożenia. Pierwszym z nich jest planowana na 2026 rok podwyżka opłaty mocowej, czyli dodatkowej pozycji na rachunkach za prąd, o 50%. Według szacunków NBP może to samodzielnie podbić wskaźnik inflacji o 0,2 punktu procentowego. Do tego dochodzą zaplanowane podwyżki akcyzy na alkohol i papierosy. Największą niewiadomą pozostaje jednak przyszłość cen energii elektrycznej, które są zamrożone do końca 2025 roku. Ekonomiści ostrzegają, że jeśli rząd zdecyduje się na zakończenie tej tarczy ochronnej, Polaków czeka jednorazowy skok inflacji nawet o 1,6 punktu procentowego. Taki szok mógłby całkowicie zniweczyć dotychczasowe postępy w walce z drożyzną.
