TOMASZ WALCZAK redaktor działu Opinie „Super Expressu”: – Sukces niejedno ma imię. W trudnych czasach pandemii koronawirusa dla jednych firm sukcesem jest pozostanie na rynku, dla innych wykorzystanie nowych możliwości, by zwiększyć swoje zyski. KGHM od lat inwestuje w projekty badawczo-rozwojowe. Jak zmieniło się państwa podejście do innowacji w czasie pandemii koronawirusa?
ADAM BUGAJCZUK wiceprezes ds. rozwoju, KGHM: – Na pewno potwierdziło się to, że mamy ogromny potencjał i jesteśmy wstanie bardzo szybko dostosować się do zmieniających się warunków. Przypomnę, że spółki z grupy kapitałowej przekształciły swoje linie produkcyjne tak, by częściowo produkować maseczki ipłyny dezynfekujące. Do tej pory to robimy. W kontekście innowacji związanych z COVID szybko zareagowaliśmy i dopasowaliśmy się do nowej rzeczywistości. Jeśli zaś chodzi o innowacje poza światem covidowym, to jesteśmy w dalszym ciągu aktywnym graczem. Jesteśmy spółką, która korzysta szeroko ze środków zewnętrznych i wewnętrznych, współpracuje z uczelniami, instytutami badawczymi czy małymi innowacyjnymi firmami.
– Jak wygląda perspektywa Agencji Rozwoju Przemysłu. Dostrzega pan, że koronawirus wymusił na firmach innowacje?
BARTOSZ SOKOLIŃSKI dyrektor Biura Rozwoju i Innowacji, ARP: – To wyzwanie dla wszystkich. Dla jednych firm takim wyzwaniem było przestawienie działalności na pracę zdalną. Ale w przypadku firm produkcyjnych praca zdalna nie rozwiązuje problemów, bo zdalnie produkować się nie da. Metodą na to jest częściowa robotyzacja, dostosowanie miejsc pracy i ciągów technologicznych do pandemii. To się wszystko rozwija. Następują też zmiany w łańcuchach dostaw. One się skracają. Więcej bowiem zamawiamy w kraju niż za granicą. Dużo rzeczy się robi online. To kierunek, który widzimy
– A jak patrzy na to Narodowe Centrum Badań i Rozwoju? Jakie bariery czy też szanse dostrzegacie?
PRZEMYSŁAW KURCZEWSKI zastępca dyrektora NCBR: – Na początku pandemii można było dostrzec głęboki wdech, który wielu przedsiębiorców brało, zastanawiając się, jak gospodarka i oni sami znajdą się w tej niekomfortowej sytuacji. Przez chwilę był taki moment, szczególnie w programach związanych z instrumentami zwrotnymi i dotacyjnymi. To dosyć szybko przeszło. Aktywność inwestycyjna z punktu widzenia projektów innowacyjnych nie została wstrzymana. Przynajmniej na tym etapie. Pod wieloma względami – choć sytuacja gospodarcza nie jest szczególnie komfortowa – to w dłuższej perspektywie może doprowadzić do sytuacji, w której otwartość na innowacje będzie większa. To powinno dać impuls finansowy, by projekty innowacyjne, szczególnie te bazujące na cyfryzacji, się rozwijały.
– Na ile wcześniejsze doświadczenia badawczo-rozwojowe pozwala się odnaleźć w sytuacji pandemii?
ADAM BUGAJCZUK: – dzięki wcześniejszemu doświadczeniu badawczo-rozwojowemu nie boimy się wykorzystywać nowych i innowacyjnych rozwiązań. Jesteśmy w stanie szybciej adaptować się do zmiennego otoczenia. Staramy się ograniczać kontakty między pracownikami, sprawiać, aby byli bardziej wypoczęci. Zakupiliśmy też najnowocześniejsze kamery, które na bramkach mierzą temperaturę ciała. Badania i rozwój zawsze prowadzą do tego, że firma robi krok do przodu. Czasami nawet coś, co nie ma potencjału w danej chwili, w zmieniających się okolicznościach może okazać się kluczowe. Jeśli ma się takie badania, ma się ekspertyzy, gotowe projekty, to w każdej chwili mogą stworzyć się warunki, w których taki projekt stanie się strzałem w dziesiątkę.
BARTOSZ SOKOLIŃSKI: – Od badań i rozwoju nie ma odwrotu. Czy mamy epidemię koronawirusa, czy nie, trzeba w nie inwestować. Robotyzacja i automatyzacja w roku 2019 były ważne z tego względu, że jednak Polska miała niską gęstość robotów na 1000 pracowników. W tym roku ten wskaźnik wyraźnie podskoczył. Znaleźliśmy się na 14. miejscu pod względem zakupu robotów. To ma oczywiście związek z tym, że w naszym kraju zainwestowało wiele nowoczesnych firm, ale także ten ruch było widać w polskich firmach. Robotyzacja wpłynęła bardzo mocno na to, że te firmy, które zrobotyzowały całe ciągi technologiczne, są bardziej odporne na COVID. Z jednej strony pracuje tam mniej ludzi, a z drugiej strony łatwiej sobie poradzić w czasie pandemii, gdy pracownicy chorują.
PRZEMYSŁAW KURCZEWSKI: – Nie mógłbym się zgodzić bardziej z moim przedmówcą. Do badania i rozwoju zmusza nas otoczenie. Świat idzie do przodu, a Polska, jeśli chce się liczyć w tym wyścigu o nowe technologie, które budują bogactwo kraju, musi w B+R inwestować. Jeśli nie będziemy mieli własnych pomysłów, będziemy tylko odtwarzać to, co ktoś stworzył wcześniej. Nie będziemy jednak pionierami, którzy rozwijają się szybciej i lepiej. Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie inwestowali w innowacje. Badania i rozwój w sytuacji pandemii pomagają. Dają dodatkowy efekt, który powoduje, że nasza gospodarka będzie w przyszłości bardziej odporna na takie nieprzewidziane sytuacje.
– KGHM w ramach inwestycji badawczo-rozwojowych stawia m.in. na wykorzystanie potencjału intelektualnego swoich pracowników. Czy w czasach pandemii pojawiają się ograniczenia w tej sferze?
ADAM BUGAJCZUK: – Jeśli chodzi o naszych pracowników, cyklicznie prowadzimy inicjatywę pn. „Giełda Wynalazczości”. W jej ramach pracownicy przedstawiają swoje pomysły na zmiany i usprawnienia wciągu technologicznym, za co są stosownie wynagradzania. W ostatniej edycji otrzymaliśmy 90 projektów, z czego ponad 20 zostało zakwalifikowanych do dalszego etapu prac. Gdy mówimy o pracy wewnątrz firmy, w tym aspekcie ryzyka z COVID nie widzę. Prace prowadzone są na miejscu. Większość pomysłów dotyczy bezpośredniego miejsca pracy pracownika, który ma pomysł na innowację i usprawnienie w firmie. Zauważyłem jednak, że sytuacja pandemii trochę skomplikowała nam współpracę z uczelniami. One przeszły na pracę zdalną. Wiadomo, że do projektów, które realizujemy z uczelniami, potrzebne są laboratoria, uczestnictwo pracowników i dużych grup osób. W tej materii z przyczyn obiektywnych przyhamowaliśmy.
Ograniczenie kontaktów międzyludzkich może wpłynąć na rozwój innowacji?
BARTOSZ SOKOLIŃSKI: W czasie pandemii zaczęły bardziej współpracować przy rozwoju projektów innowacyjnych. Oczywiście, na razie zdalnie. Dziś dużo łatwiej jest wykorzystać narzędzie do spotkań online niż wcześniej zwołać spotkanie w cztery oczy. Projekty naszych firm z reguły są wielofirmowe i bardzo często B+R nie jest związane tylko z jedną firmą. Blisko współpracujemy z siecią badawczą Łukasiewicza i współpraca idzie tu bardzo dobrze. Oczywiście, nie można być hiperoptymistą, bo jeśli realne badania w sytuacji lockdownu, to nic się tu nie dzieje. Jeśli chodzi więc o planowanie i zarządzanie projektami, to jest w porządku. Gorzej jest przy badaniach, bo nie zabierze się do domu maszyn czy clean roomów. Mam nadzieję, że przy pracy hybrydowej będzie się to posuwało do przodu.
PRZEMYSŁAW KURCZEWSKI: – Na dłuższą metę to jest kłopot. Szczególnie jeśli mówimy o inwestycjach prywatnych i prowadzonych przez fundusze inwestycyjne. Osobiście zajmuję się programem, w którym inwestycje w innowacje są na bardzo wstępnym etapie, kiedy inwestuje się w pomysł. Kiedy sprzedaje się pewną koncepcję, w którą trzeba zainwestować. Aby to zrobić, decyzja nie polega tylko na określaniu atrakcyjności tej innowacji, potencjalnego pozycjonowania tego na rynku i potencjalnej późniejszej jej monetyzacji. Decyzja inwestycyjna polega często na tym, że poznaje się człowieka czy ludzi, którzy stoją za tym pomysłem. Poznaje się ich bliżej i w ramach tej decyzji inwestuje się przede wszystkim w ludzi. I albo się w nich wierzy, albo nie. To wymaga najczęściej osobistej interakcji. Mimo sympatycznych narzędzi do spotkań online nic nie zastąpi kilku osobistych spotkań, na których można się przekonać, czy istnieje chemia między inwestorem a pomysłodawcą. Na dłuższą metę sytuacja covidowa na pewno nie pomaga, a obawiam się wręcz, że może przeszkadzać.
Każda porządna dyskusja o innowacjach dochodzi w końcu do znalezienia rynkowego zastosowania innowacji. Jak to wygląda w Polsce?
ADAM BUGAJCZUK: – Skupiamy się na naszym głównym ciągu technologicznym, bo tutaj przede wszystkim potrzebujemy innowacji, by zwiększać naszą efektywność. Znaczna większość projektów innowacyjnych jest bezpośrednio konsumowana w naszej firmie. Oczywiście, zdarzają się projekty międzynarodowe, kiedy korzystamy ze środków Unii Europejskiej i działamy w ramach dużego konsorcjum firm międzynarodowych. Wtedy faktycznie tych rozwiązań jest kilka. I każda z tych firm coś dla siebie dostanie. Jeśli chodzi o komercjalizację wyników badań, to nigdy nie jest to proste zadanie. Nasze technologie dotyczą głównie części górniczej czy hutniczej, które są dosyć specyficzne i sprzedaż na zewnątrz jest trudna. Niemniej poszukujemy rozwiązań zwiększających gamę naszych produktów, wchodzimy w obszary większego i szerszego przetwórstwa miedzi, wprowadzania nowych rozwiązań i produktów, co zresztą ma swoje odzwierciedlenie w przyjętej strategii. Przede wszystkim jednak skupiamy się na innowacyjnych projektach, które są możliwe do wdrożenia w naszej firmie.
BARTOSZ SOKOLIŃSKI: – Oczywiście, nie jest łatwo komercjalizować innowacje. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Wydaje mi się, że w naszym kraju rzadko patrzymy na zastosowanie finansowe. Wielu zachwyca się wynalazkiem, który potem trudno skomercjalizować. Ale nie jest tak zawsze. My w ARP szukamy często projektów dla naszych firm, które muszą mieć od razu zastosowanie w przemyśle. Często się zdarza, że kiedy jakiś projekt do nas trafia, musi przejść jakieś zmiany i dostosowanie do pracy. Kiedy trafia do nas projekt z uczelni lub małego startupu, to dialog trochę trwa. Mamy na to ułożoną metodologię i łatwiej nam dziś rozmawiać niż kilka lat temu. Widzę, że przedsiębiorcy patrzą na pieniądze uzyskane z komercjalizacji. Nie jest dla nich aż tak ważne, ile dostaną na projekt, ale ile zarobią dla inwestora czy wspólników.
PRZEMYSŁAW KURCZEWSKI: – To jest gra rynkowa. Jestem w NCBR ok. 10 miesięcy i nie spotkałem się jeszcze z innowatorem, który myślałby tylko oPolsce. Większość pomysłodawców i przedsiębiorców myśli o komercjalizacji Polska plus, czyli Europa co najmniej, a naprawę wielu z nich, szczególnie w tematyce digital, myśli o świecie. W ten sposób patrzy się na innowacje i to jest możliwość konkurowania światowego. Za takie projekty trzeba trzymać kciuki, finansować je i wspierać.