Pan Krzysztof to prawdziwy lekarz z powołania. Sam powtarza, że medycyna jest jego życiową pasją. Długo jednak nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca pracy, gdzie mógłby leczyć ludzi. Jednak kilka lat temu przyszedł mu do głowy pomysł, aby uciec przed skostniałą biurokracją publicznej służby zdrowia i zacząć pracę na własny rachunek.
Ryzyko się opłaciło
Przedsiębiorczy lekarz doskonale zdawał sobie sprawę, jak wiele ryzykuje. Miał już za sobą lata pracy w zadłużonej służbie zdrowia. Uznał jednak, że do odważnych świat należy i postanowił założyć własną przychodnię. Wziął pożyczkę na start i odpalił biznes.
- Wystartowałem w 2004 roku z firmą, do której należały dwie przychodnie. Niestety po czterech latach trzeba było podzielić firmę. Ja wziąłem przychodnię, która do tej pory była bardzo mało dochodowa, a korzystało z niej niewielu pacjentów - opowiada lekarz. I tak pan Krzysztof został szefem przychodni „Pogoń” w Sosnowcu.
- Zaryzykowałem, ale było warto. W tej chwili przychodnia ma około pięciu tysięcy pacjentów i udaję nam się tę pulę systematycznie zwiększać, a wokół mamy silną konkurencję. Mamy dobre grono specjalistów, z których pacjenci są zadowoleni, bo do nas wracają.- cieszy się Krzysztof Chyrek.
Dumny właściciel własnej przychodni nie ma też żadnych problemów z personelem. - Zatrudniam ponad 20 ludzi, choć ich zarobki mieszczą się w okolicy średniej tej branży, to mają dobre warunki do pracy i nie mam kłopotu z utrzymaniem tych fachowców u siebie
Ludzkie podejście
Tajemnica sukcesu Przychodni Pogoń tkwi w indywidualnym, bardzo ludzkim podejściu do pacjenta. - Jesteśmy specyficzną przychodnią, staramy się pomagać w różnych dziedzinach. Ostatnio rozszerzyliśmy zakres usług o pomoc, nazwijmy ją, socjalno-medyczną. Nasz pracownik pomaga starszym ludziom w codziennych sprawach. Kupuje leki, załatwia sprawy urzędowe, może posprzątać mieszkanie - wyjaśnia szef przychodni „Pogoń”.
Współpraca w biznesie
Sosnowiecka przychodnia „Pogoń” od początku swojego istnienia współpracuje ze Spółdzielczą Kasą Oszczędnościowo-Kredytową „Dziedzice”. To właśnie tam pan Krzysztof wziął pożyczkę na start swojego biznesu. Ta biznesowo-medczyna współpraca trwa do dziś.
Zauważy ją nawet postronny przechodzień, bo pan Krzysztof część biur w budynku przychodni postanowił wynająć właśnie SKOK-owi. Zresztą jest to część wspólnej strategii obu firm. - Pacjenci mogą po wizycie u lekarza w SKOK-u opłacić rachunki lub nawet otworzyć linię kredytową. Mamy też abonament dla pacjentów, który jest szczególnie korzystny dla członków SKOK-u - opowiada przedsiębiorczy lekarz.
Czas na własną pasję
Jak szybko pan Krzysztof się przekonał, zajmowanie się własną przychodnią to ciężka codzienna praca, która zajmuje mu niemal cały czas. Nie ma, bo przedsiębiorca nie zapomina, że w pierwszej kolejności jest lekarzem i przy każdej okazji stara się zajmować swoimi pacjentami.
Przyjmuje ich w swoim gabinecie i leczy. - Lubię medycynę, to moja pasja. Mogę i chcę pracować z pacjentami dla czystej przyjemności – mówi z zadowoloną miną.
W SKOK-u „Dziedzice” znalazł partnera Sukces przychodni „Pogoń” w Sosnowcu nie byłby możliwy, gdyby nie życzliwość Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej „Dziedzice”, z którą pan Krzysztof Chyrek sześć lat temu rozpoczął trwająca po dziś dzień współpracę. To właśnie w SKOK-u „Dziedzice” przedsiębiorczy lekarz wziął pożyczkę na rozkręcenie działalności na własny rachunek. - Moja współpraca ze SKOK-iem „Dziedzice” zaczęła się już sześć lat temu. Dziś już nawet nie pamiętam, jak do nich trafiłem Spotkałem tam bardzo otwartych na moje pomysły i propozycje partnerów – wspomina dziś swoje pierwsze wrażenia. Dla pana Krzysztofa wizyta w SKOK-u to nie była jednorazowa przygoda. Nie ograniczyło się też do pożyczania pieniędzy. Nawiązał z ta firmą bliską współpracę, która trwa do dziś. - Ciągle zacieśniamy współpracę, czego efektem są różne akcje promocyjne. Co mnie bardzo cieszy, to fakt, że w Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych zwraca się uwagę na człowieka, a nie tylko jego zdolność kredytową. Podejście do klienta jest zupełnie inne. Pracownicy cały czas widzą konkretnego człowieka i próbują do niego dostosować produkt, pójść mu na rękę – mówi z uznaniem lekarz. |
www.skok.pl