Planowo najbliższe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii powinni odbyć się za blisko trzy lata. Stanie się jednak inaczej. Theresa May zapowiedziała, że będzie ubiegać się o przyśpieszenie wyborów parlamentarnych. 18 kwietnia spotkała się w tej sprawie z brytyjską królową, Elżbietą II. Jak tłumaczyła na Downing Street, parlamentarzyści mogliby utrudniać negocjacje w sprawie Brexitu.
Zobacz również: Tester chipsów w Wielkiej Brytanii zarobi... 43 zł za godzinę
Propozycję Theresy May poparło 522 deputowanych – większość posłów z Partii Konserwatywnej, Partii Pracy i Liberalnych Demokratów. Aby mogło dojść do przedterminowych wyborów, wniosek powinno poprzeć minimum 434 przedstawicieli Izby Gmin (2/3 posłów).
Podczas przedterminowych wyborów 8 czerwca partia Theresy May może uzyskać znaczącą, bo wynoszącą aż 23 proc. przewagę nad prounijną Partią Pracy w Izbie Gmin – wynika z wielkanocnego sondażu ośrodka YouGov. Zagłosowałoby na nią 44 proc. wyborców, na prounijnych Liberalnych Demokratów – 12 proc., a na antyunijną Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) – 10 procent. Pozostania w UE domaga się ponadto Szkocka Partia Narodowa.
Zobacz również: Rozpoczyna się Brexit. Premier Wielkiej Brytanii złożyła historyczny podpis
Kampania wyborcza torysów prawdopodobnie skupi się wokół kwestii zasad wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej i udzielenia mandatu negocjacyjnego Theresie May. Na wyspach mieszka blisko 1 milion Polaków, z czego większość nie posiada brytyjskiego obywatelstwa i prawa do głosowania.
Oprac. na podst. biznes.onet.pl