Jarosław Kaczyński, Prawo i Sprawiedliwość

i

Autor: ARCHIWUM

Kampanię PiS sponsorowało PCK – są świadkowie i dowody, ale nie ma przesłuchań

2018-08-20 8:28

Dolnośląski Polski Czerwony Krzyż od ponad roku jest pod lupą prokuratury. Zatrzymany były dyrektor PCK we Wrocławiu i zarazem wojewódzki radny PiS, Jerzy G. usłyszał zarzut przywłaszczenia miliona złotych. Według doniesień miał on przelewać pieniądze na konto wyborcze minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej.

Wątek polityczny we wrocławskim oddziale PCK trwa w najlepsze. Wszystko zaczęło się od momentu, kiedy pieniądze za zbieraną przez czerwony krzyż odzież zaczęły spływać na konto firmy Arkadiusza H. Zdaniem „Gazety Wrocławskiej” był on „słupem” - ludzie z dolnośląskiego PCK mieli dać mu pokój w siedzibie i założyć na niego firmę. Mężczyzna nie kierował jednak biznesem – w jego imieniu robili to inni podejrzani w aferze: Bartłomiej T. oraz radny Prawa i Sprawiedliwości, Jerzy G.

Ten ostatni od wielu lat jest oskarżony o próbę wyłudzenia 12 milionów złotych w związku z aferą w Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo Kredytowych. Dwa razy Sąd Okręgowy go uniewinniał, a Sąd Apelacyjny tyle samo razy uchylał ten wyrok. Teraz Jerzy G., który po ujawnieniu afery w PCK został zawieszony w prawach członka PiS, jest dodatkowo oskarżony o wyłudzenie miliona złotych z PCK we Wrocławiu.

Najistotniejsze jednak, że z dokumentów finansowych dolnośląskiego PCK wynika, że Jerzy G. z przywłaszczonych pieniędzy miał finansować swoją kampanię wyborczą w 2014 roku w wyborach samorządowych (pracownicy PCK mieli nawet roznosić ulotki wyborcze). Dodatkowo jednak podejrzany, według informacji „Gazety Wyborczej”, miał też finansować kampanię Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych – środki z PCK miały wspomóc konta wyborcze Anny Zalewskiej, szefowej resortu edukacji narodowej oraz posła Piotra Babiarza.

Przed wakacjami prokurator krajowy Bogdan Święczkowski twierdził, że nie ma żadnych dowodów na powiązania afery w dolnośląskim PCK z Prawem i Sprawiedliwością. Jednak według informatorów dziennika, prokuratura we Wrocławiu ma zeznania świadków, którzy potwierdzają polityczny wątek sprawy, a także dysponuje materiałami związanymi z samorządową i parlamentarną kampanią wyborczą PiS. Mimo to przesłuchań nie ma.

Rzeczniczka wrocławskiej prokuratury odmawia komentarza w sprawie, tłumacząc to „dobrem śledztwa”. Nie chce też o tym rozmawiać prokurator prowadząca. Rozkaz „milczenia”, zdaniem „GW”, mieli wydać Artur Jończyk, zastępca prokuratora okręgowego, oraz Katarzyna Salwa, naczelnik wydziału. Dziennik chciał się dowiedzieć, dlaczego w sprawie nie przesłuchano minister Anny Zalewskiej oraz co dalej z posłem Piotrem Babiarzem (był szefem wrocławskiego okręgu PiS, ale po ujawnieniu afery w PCK zrzekł się członkostwa w partii), który został do prokuratury wezwany, ale na przesłuchanie się nie stawił.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze