"Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" - brzmi trzecie przykazanie. Dla księży taki dzień to jednak dzień pracy. Przekonała się o tym mama Krzysztofa Kadziewicza, fotografa z Białegostoku. Od tamtejszej Parafii św. Wojciecha dowiedziała się, że jest dłużnikiem wobec Kościoła. W piśmie, zatytułowanym jako "serdeczna prośba", Rada Parafialna i Ekonomiczna poinformowała kobietę, że musi niezwłocznie uregulować zaległości za rok 2011, 2013, 2015 i 2018.
Parafia wyliczyła, że "dobrowolne ofiary" na utrzymanie świątyni wynoszą 2 zł za każdą niedzielę, czyli 100 zł za cały rok. W przypadku mamy pana Krzysztofa to 400 złotych.
Choć wcześniej pada informacja o "dobrowolności" wpłat, to zaraz później czytamy, że jest to obowiązek każdej rodziny. Rzecz jasna z dopiskiem "Bóg zapłać".
Mimo naszych prób nie udało nam się skontaktować z proboszczem parafii pw. św. Wojciecha w Białymstoku. Anonimowo wypowiedzi udzielił nam jeden z warszawskich księży.
- Pieniądze na tacę idą na bieżące potrzeby parafii - wyjaśnia duchowny. - Wszystkie "ekstra", jak śluby, chrzty, a także taka składka jak tutaj, trafia głównie do kieszeni kapłanów. Też jesteśmy ludźmi, też pracujemy i też mamy swoje potrzeby.