Jak czytamy, tak ostrego sporu między popierającą rząd Solidarnością a władzami Poczty Polskiej jeszcze nie było. "NSZZ Solidarność i OPZZ, a także ponad 20 innych związków zawodowych działających w państwowej spółce zawarło sojusz. Zamierzają walczyć o zachowanie tysięcy miejsc pracy, które zarząd Poczty Polskiej chce zlikwidować" - pisze dziennik. Według "Rz" redukcja ma dotyczyć niemal 7,3 tys. etatów, z czego 2 tys. osób ma odejść w ramach zwolnień grupowych. To - jak twierdzi gazeta - aż 11 proc. obecnego stanu zatrudnienia. "Pracownicy postawili sprawę na ostrzu noża i domagają się rezygnacji z tego planu. Na spełnienie tego warunku dają zarządowi czas do piątku. Inaczej ogłoszą spór zbiorowy, a nawet strajk" - podkreśla "Rzeczpospolita".
Gazeta tłumaczy, że dla funkcjonowania Poczty Polskiej kluczowym obciążeniem staje się też pełnienie funkcji tzw. operatora wyznaczonego. "Świadczenie usługi powszechnej (spółka musi dysponować siecią placówek zapewniających dostępność w całym kraju) jest nierentowne. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, strata PP z tego tytułu w ub.r. miała wynieść blisko 0,5 mld zł" - czytamy w "Rz".
Bogumił Nowicki, przewodniczący pocztowej Solidarności, wskazuje, że do 2020 r. państwowa spółka – inaczej niż wielu zagranicznych operatorów – nie otrzymywała żadnej pomocy z budżetu.