Katastrofa Heweliusza, czyli rozliczenie z Polską Balcerowicza [ZDJĘCIA]

To serial, który, mówiąc kolokwialnie, wbija w fotel i pozostaje w głowie na długo po obejrzeniu. I nie może być inaczej, jeżeli dostajemy wszystko, co najlepsze. Dramatyczną historię, rozmach nieznany w polskim kinie od wielu lat, poruszającą muzykę i świetne zdjęcia. Jest jeszcze coś, co czyni ten film „Heweliusz” tak dotkliwie bolesnym. To rozliczenie z latami 90-tymi, okresem transformacji ustrojowej, rozpadu struktur państwa i bezwzględnego kapitalizmu.

  • Serial Netflixa „Heweliusz” to historia katastrofy morskiej z 1993 roku, w której zginęło 56 osób, jednak to nie tylko film katastroficzny, ale także opowieść o walce o prawdę i sprawiedliwość w postkomunistycznej Polsce.
  • Produkcja realistycznie odtwarza realia Polski lat 90. – od problemów społecznych i ekonomicznych, przez rodzący się kapitalizm, po korupcję i wszechobecne służby, pokazując państwo z kartonu, gdzie ludzie walczą o prawdę.
  • Netflixowy „Heweliusz” to największa polska produkcja od 1990 roku, zrealizowana z hollywoodzkim rozmachem, co widać w liczbie aktorów, statystów, pojazdów, a także skomplikowanych scenach kręconych m.in. w specjalnym basenie w Belgii.
  • W rolach głównych występuje plejada polskich gwiazd, m.in. Magdalena Różczka i Borys Szyc, a za reżyserię odpowiada Jan Holoubek, co gwarantuje wysoką jakość tej pięcioodcinkowej produkcji, której premiera zaplanowana jest na 5 listopada 2025 roku.
Super Biznes SE Google News

Zrealizowany przez Netflix serial „Heweliusz” to opowieść o tragedii do jakiej doszło 14 stycznia 1993 roku we wczesnych godzinach rannych podczas sztormu na Morzu Bałtyckim u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia. W morskiej katastrofie zginęło wówczas 56 osób – 20 marynarzy i 36 pasażerów, w tym dwójka dzieci. Uratowano 9 marynarzy. Liczba nieodnalezionych ciał według różnych źródeł waha się od 6 do 10. Pomyśli ktoś - klasyczny film katastroficzny. Nic z tych rzeczy. W rzeczywistości morska katastrofa stanowi jedynie punkt wyjścia do opowieści o walce ludzi nie tylko z bezlitosnym żywiołem ale i z bezlitosnym aparatem państwa. Walce o godność, prawdę i sprawiedliwość.

Poza wstrząsającymi, realistycznymi scenami tonięcia statku i akcji ratunkowej, to co zrobiło na mnie największe wrażenie, to próba rozliczenia z Polską lat 90-tych. Przyczynami katastrofy były m.in. zaniedbania i oszczędności armatora, który eksploatował uszkodzony prom nie zgadzając się na przerwę remontową, bo szkoda mu było pieniędzy i czyhała bezwzględna konkurencja. Po katastrofie robiono wiele, by odpowiedzialność za tragedię nie spadła na armatora – bo był żywicielem 6 tysięcy osób – a jego upadłość oznaczałaby dodatkowy problem dla władzy. Ten wątek – walki i miejsca pracy i strachu, a może przede wszystkim strachu przed społecznym buntem, jest w filmie silnie wyeksponowany.

Polska biedy, Polska nadziei – tak się rodził kapitalizm

Producenci wykazali się niezwykłą starannością, by odtworzyć klimat i rzeczywistość Polski tuż po upadku komunizmu. Muzyka, zdjęcia, scenografia… Cóż za dbałość o detale. Doskonale pamiętam ten czas. Zachłyśnięcie Zachodem, eksplozję polskiej przedsiębiorczości, wszystkie te szczęki pod Pałacem Kultury i największe w Europie targowisko na Stadionie X-lecia. Pamiętam pierwsze Mc’Donalds, puby z zagranicznymi piwami i duńskie hot-dogi sprzedawane w kolorowych budkach. Ale pamiętam również falę przestępczości. I tej zorganizowanej – mafia pruszkowska i wołomińska, i tej pospolitej.

Radia samochodowe, które się wyciągało i nosiło ze sobą, żeby ich nikt nie ukradł – tak, tak, to nie żart. Klemy odpinane od akumulatorów, specjalne śruby do kół, czy laski mocowane do kierownicy a wszystko to, by ktoś nie przywłaszczył naszego malucha, czy 20-letniego passata przywiezionego z Niemiec. W „Heweliuszu” ponownie to możemy zobaczyć. Jest scena, gdy żona kapitana Ułasiewicza (Magdalena Różczka) jedzie autem, które w miejscu gdzie powinno być radio zieje dziurą i wystającymi kablami. Jest scena, a nawet sceny, w których syn jednej z bohaterek (Justyna Wasilewska) handluje radiami, zapewne też tymi kradzionymi.

Państwo z kartonu i wszechobecne służby

W styczniu 1993 roku, czyli w momencie, gdy rozpoczyna się akcja „Heweliusza” premierem była Hanna Suchocka, która stała na czele słabego, koalicyjnego gabinetu – w skład którego wchodziło aż 7 konkurujących ze sobą ugrupowań. Ministrem przekształceń własnościowych był Janusz Lewandowski, ministrem pracy Jacek Kuroń, obrony narodowej Janusz Onyszkiewicz, a spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski. Bezrobocie wynosiło 14,2 proc. i ciągle rosło, a inflacja sięgała niemal 40 proc. i na szczęście już spadała. Pełną parą szła prywatyzacja.

W 1993 r. prywatyzacją likwidacyjną miało zostać objętych 400 przedsiębiorstw małych i średnich (zatrudniających od 50 do 1000 osób). Do tego realizowano prywatyzację kapitałową. Tę gospodarczą i społeczną rzeczywistość reżyser Jan Holoubek odtworzył idealnie. W państwie z kartonu, słabej, częstokroć uwikłanej lub skorumpowanej władzy ludzie znaczą jeszcze mniej, niż zazwyczaj i jeszcze trudniej jest im walczyć o prawdę. Ach, zapomniałbym o tajnych służbach. Są i one. Cyniczne, bezwzględne, uwikłane w afery. Hipoteza, że „Heweliusz” służył WSI do przemytu broni z Rumunii na Zachód, wciąż jest żywa, chociaż nie ma na nią żadnych dowodów.

Rozmach, jak w filmach z Hollywood

Pięcioodcinkowy serial „Heweliusz” to największa polska produkcja od 1990 roku, co producenci nie bez dumy podkreślają. A nawet gdyby tego nie robili, to jest to widoczne.  Przedstawiciele Netflixa podkreślają, że skala tej produkcji jest wyjątkowa nie tylko na polską, ale i europejską miarę. Produkcja serialu Heweliusz w liczbach to łącznie 10 miesięcy przygotowań produkcyjnych, 8-miesięczny okres zdjęciowy od stycznia do sierpnia 2024 roku z liczbą 105 dni zdjęciowych, ponad 120 aktorów, 3000 statystów, 2000 pojazdów grających, w tym 200 TIRów/ciężarówek, 700 ton wody, kilometr konstrukcji deszczownic i trawersów, 100 mocowań podwieszeń elementów jednocześnie na dwóch halach zdjęciowych, 40 umów kaskaderskich, 70 lokacji i prawie 200 osób zaangażowanych w postprodukcję.

Aby w warunkach kontrolowanych w ciągu dnia odtworzyć nocne, trudne sceny sztormu, niemożliwe do wykonania na morzu czy basenie otwartym, ekipa przeniosła się na belgijski basen o wymiarach 24m x 21m i głębokości do 10m. W Brukseli sfilmowano akcję ratunkową z użyciem statku Ariadna, a następnie ujęcia przechyłu górnego pokładu, z którego tuż przed zatonięciem statku zsuwają się tratwy ratunkowe, a pasażerowie wpadają do wody. Zrealizowano tam również ujęcia w samej tratwie, tonięcie mostku kapitańskiego i sceny z helikopterem podejmującym pasażerów z tratwy, którzy walczą o przetrwanie.

W rolach głównych występują jedni z najbardziej cenionych polskich aktorów współczesnego kina:

  • Magdalena Różczka jako Jolanta Ułasiewicz
  • Borys Szyc jako kapitan Ułasiewicz, dowódca statku
  • Michał Żurawski jako Binter, jeden z marynarzy rozdarty między obowiązkiem a strachem,
  • Konrad Eleryk jako Skirmuntt,
  • Justyna Wasilewska jako Kaczkowska,
  • a w rolach drugoplanowych m.in. Jan Englert, Magdalena Zawadzka, Jacek Koman, Andrzej Konopka, Anna Dereszowska, Michalina Łabacz i Piotr Rogucki.
  • Reżyseria: Jan Holoubek
  • Scenariusz: Kasper Bajon
  • Producentka: Anna Kępińska
  • Produkcja: Telemark
  • Producent liniowy: Jacek Dąbrowski-Udziela
  • Zdjęcia: Bartek Kaczmarek
  • Scenografia: Marek Warszewski
  • Charakteryzacja: Mirela Zawiszewska i Justyna Osińska
  • Kostiumy: Weronika Orlińska
  • Montaż: Rafał Listopad
  • Dźwięk: Jerzy Murawski i Kacper Habisiak
  • Muzyka: Jan Komar
  • Reżyseria obsady: Żywia Kosińska

Premiera: 5 listopada 2025 Platforma: Netflix Gatunek: dramat historyczny/katastroficzny Kraj produkcji: Polska Liczba odcinków: 5

Historia Eda Geina na Netflix: CO BYŁO FIKCJĄ?
QUIZ PRL. Kultowe cytaty z polskich filmów
Pytanie 1 z 17
Kultowy cytat: „Ciemność, widzę ciemność! Ciemność widzę!” pochodzi z filmu:
Seksmisja

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki