Mowa tu o projekcie tzw. dochodu podstawowego, którego nie powinno się mylić z podstawowym wynagrodzeniem za pracę, ponieważ w założeniu ma on przysługiwać wszystkim Szwajcarom bez względu na to czy są bezrobotni, czy nie. Najciekawsze jest to, że „za” bądź przeciwko temu pomysłowi mają opowiedzieć się sami obywatele w referendum!
ZOBACZ TEŻ: Budżet przyjęty. Posłowie dali aż 15 mln zł na wizytę papieża w Krakowie
Zdecydują nie tylko, czy w ogóle chcą wprowadzenia nowego prawa, ale też, czy wolą otrzymywać 2,5 tys. dolarów (ok. 10 tys. zł) miesięcznie, czy 625 dolarów (ok. 2,5 tys. zł) tygodniowo. To jeszcze nie wszystko – jeśli ktoś ma dzieci, co tydzień może otrzymać dodatkowo 150 dolarów (ok. 600 zł) na każdą pociechę! Rocznie finansowanie projektu miałoby kosztować, w przeliczeniu, ok. 860 mld zł!
ZOBACZ TEŻ: Szefowie przymusili do śmieciówek aż 80 proc. zatrudnionych!
Co ciekawe, wielu obywateli jest przeciwko zmianom. Wskazują, że rozdawanie pieniędzy może spowodować wzrost bezrobocia w kraju. Są też tacy, którym nie podobają się wysokie koszty przedsięwzięcia i pochodzenie środków, które miałyby być czerpane z podatków i ubezpieczeń społecznych.
Źródło: natemat.pl
Każdy Szwajcar ma dostać od państwa 10 tys. zł miesięcznie za nic!
W Szwajcarii to mają dopiero klawe życie! - chciałoby się rzec, słysząc o projekcie referendum, w którym obywatele mają postanowić, czy państwo będzie im co miesiąc wypłacało, w przeliczeniu, 2,5 tys. dolarów (ok. 10 tys. zł) miesięcznie. Za co? Zupełnie za nic!