Polska gospodarka ma za sobą okres silnego rozwoju. Jest jedyną w Unii Europejskiej i jedną z nielicznych na świecie, która w ostatnich dwóch dekadach nie doświadczyła recesji. Dzięki temu, polski dochód narodowy stale wzrasta, stopniowo odrabiając dystans, jaki dzieli nas od państw Europy Zachodniej. Jeszcze w 2000 r. średnie zarobki w Polsce sięgały 23,5 proc. średniej unijnej, tymczasem w 2018 r. było to 35,5 proc. W niespełna dwie dekady zmniejszyliśmy dystans o około 1/6.
ZOBACZ TEŻ: Polacy zdeklasowali Niemców, Szwedów i Finów. Jesteśmy w światowej czołówce płatności wearables
Jak polskie zarobki wyglądają obecnie na tle płac UE? Według danych Eurostatu, przeciętny mieszkaniec Polski w 2018 roku zarabiał średnio 1 059 eurobrutto miesięcznie. Nasz kraj wciąż zalicza się do grona najbiedniejszych w UE – zajmujemy 6. miejsce od końca. Nasze pensje mają jednak od wielu lat stale jedną z najwyższych dynamik wzrostu z Unii. Średnia dynamika ostatnich trzech lat w Polsce wyniosła 4,66 proc. wobec 2,58 proc. średnio w UE. To daje nadzieję, że w zarobkowym rankingu będziemy awansować i doganiać poszczególne kraje UE.
Druga edycja raportu „Salary Catch Up Index” firmy Grant Thornton przedstawia aktualizację badania, w ramach którego liczymy, jak wyglądałyby wynagrodzenia w Polsce i w państwach Unii Europejskiej, gdyby wszystkie kraje UE utrzymały stałą, obliczoną na podstawie trzech ostatnich lat (2016-2018), dynamikę wzrostu wynagrodzeń. Na tej podstawie obliczamy, kiedy Polska doganiałaby poszczególne bogatsze państwa UE.
Jeśli wszystkie kraje UE utrzymałyby swoje aktualne dynamiki wzrostu płac, to Polska najszybciej dogoniłaby Portugalię – stałoby się to już w kwietniu 2027 roku. Dwa lata później polskie zarobki zrównałyby się z greckimi, a w 2032 roku – z hiszpańskimi. Inne bogate państwa europejskie Polska będzie gonić w kolejnych latach – Włochy w 2037 roku, Belgię oraz Finlandię w 2043 roku, następnie Francję w 2045 roku. To znacznie szybsze terminy niż te, które wskazywaliśmy w poprzednim raporcie.
Z raportu wynika, że gdyby Polska utrzymała aktualną dynamikę wynagrodzeń (4,66% z lat 2016-2018), to średnią pensję unijną byłaby w stanie dogonić za około 50 lat – w 2069 roku. Oznacza to, że w ciągu ostatnich dwóch lat Polska zdołała odrobić aż 8 lat dystansu – w naszym poprzednim badaniu (opartym na danych za lata 2014-2016) przewidywaną datą dogonienia średniej unijnej był rok 2077. Jeszcze bardziej, bo aż o 20 lat, skrócił się dystans dzielący Polskę od Niemiec – według tegorocznego badania ich średnią pensję dogonimy w 2057 roku.
- Fakt, że proces nadrabiania zaległości płacowych do bogatszych krajów przyspieszył, oczywiście bardzo cieszy. Należy jednak mieć świadomość, że nawet przy korzystnych założeniach, według których Polska utrzymuje kilkakrotnie wyższe tempo płac niż średnio cała UE, perspektywa osiągania przez nasz kraj europejskich zarobków jest bardzo odległa. Byłby to mimo wszystko proces rozłożony na kilka dziesięcioleci - podkreśla Tomasz Wróblewski, Partner Zarządzający Grant Thornton.