
„Super Express”: - Panie ambasadorze, jakby opisał pan obecne stosunki polsko-ukraińskie? Nie te oficjalne między rządami czy administracją państwową, a takie czysto międzyludzkie. Jeśli bowiem spojrzelibyśmy w media społecznościowe, można odnieść wrażenie, że one są bardzo złe.
Wasyl Bodnar: - Nie są bardzo złe. Proszę popytać nie tylko osób, które rozkręcają hejt, ale zwykłych osób na ulicy, jaka jest ich na ten temat opinia. Oczywiście, widzimy spadek poparcia dla Ukrainy, co jest zrozumiałe. Ale jeżeli popatrzeć na nasze stosunki od początku niepodległości Ukrainy są bardzo solidne. Teraz, kiedy ponad dwa miliony Ukraińców przebywa w Polsce, odczucia polskiego społeczeństwa mogą być nie zawsze komfortowe. Jeśli popatrzmy na Ukrainę, Polska jest wśród tych państw, którym Ukraińcy ufają najbardziej, a sami Polacy są najbardziej lubianymi cudzoziemcami. Natomiast w Polsce, oczywiście w sposób naturalny, procesy migracyjne budzą pewne kontrowersje. Podobnie jak sprawy historyczne.
- To porozmawiajmy o sprawach historycznych. W Ukrainie np. kult Bandery to kult kogoś, kto walczył ze Związkiem Sowieckim o niepodległość. Dla nas kult Bandery to jest kult kogoś, kto dokonywał zaprogramowanego mordu Polaków. Czy Ukraińcy rozumieją tę wrażliwość historyczną Polaków?
- Osoby, które mieszkają na stałe w Ukrainie, oczywiście tego nie rozumieją, ponieważ nie funkcjonują w społeczności polskiej. Natomiast, jeżeli ktoś mieszka tutaj, to rozumie to od pierwszego dnia. W Ukrainie oczywiście symbole UPA i OUN mają inne znaczenie. To jest flaga walki z wrogiem wykorzystywana przez Prawy Sektor, który jest jednym z nurtów postmajdanowych. Rozumiemy jak to jest postrzegane w Polsce i oczywiście, jeśli ktoś mieszka w Polsce, powinien tego unikać. Inaczej doprowadzi to do zahamowania stosunków dwustronnych i będzie wykorzystywane przez propagandę rosyjską do podważania wysiłków, które podejmują nasze rządy, żeby iść drogą pojednania. Odkąd przyjechałem na placówkę do Polski, głównym tematem w relacjach dwustronny są ekshumacje. Ten temat idzie dobrą drogą.
- Trzeba jednak przyznać, że bardzo powoli.
- Nie jest to prawda. Wszystko idzie zgodnie z ustalonym ze stroną polską planem. Nie ma możliwości przeprowadzenia od razu wszystkich ekshumacji. Są ustalone harmonogramy prac. Ekshumacje w Puźnikach są już zakończone. We wrześniu będą pochówki. Prace ekshumacyjne trwają teraz we Lwowie. Później będą wydane kolejne zezwolenia. Proponujemy otwarty dialog. Zaproponowaliśmy wznowienia prac Forum Historyków, którzy w sposób merytoryczny dyskutowaliby na temat historii i analizowali odpowiedzialność każdej ze stron za tę czy inną zbrodnię. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz.
- Jaką?
- Niedawno obchodziliśmy 105. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Wtedy Ukraińcy razem z Polakami walczyli przeciwko Rosji bolszewickiej.
- To zostało wspomniane przez prezydenta Nawrockiego w jego wystąpieniu.
- Ale tylko prezydent o tym mówił. Nikt inny. Niestety, rola Ukraińców w tych wydarzeniach jest marginalizowana. W 1920 roku walczyliśmy wspólnie, Ukraińcy umierali za Polskę. A później do mordów. Musimy zadać sobie pytanie, w czym był problem? Spróbujmy na to odpowiedzieć w sposób otwarty w dyskusji i historyków, i polityków. Zaproponowaliśmy także forum dialogu społecznego.
- Wiem, że to tło historyczne było złożone i skomplikowane, ale zbrodnia zawsze pozostaje zbrodnią. Trudno usprawiedliwiać okrutne zbrodnie na kobietach i dzieciach, na cywilach tym, że ktoś wcześniej doznawał krzywd.
- Zgadzam się, ale to akurat trzeba wyjaśnić i porozmawiać o tym otwarcie, a nie tylko mówić, że zbrodnia sama się dokonała. Także o tym rozmawiajmy. Niech każdy przedstawi swoje argumenty, swoje bóle i żale. Bo nikt nie mówi o zburzeniu cerkwi na Wołyniu, nikt nie mówi o represjach, które spotykały Ukraińców w II Rzeczypospolitej, ale wszyscy mówią tylko o zbrodni wołyńskiej. Nawet w zbrodni wołyńskiej dokonano mordów na Ukraińcach, o których także się nie mówi.
- Kim dla pana jest Stepan Bandera i Roman Szuchewicz? Kim są oni dla Ukraińców?
- Tak naprawdę jednolitego myślenia na ich temat w Ukrainie nie ma. W obwodach zachodnich oczywiście są pomniki, są upamiętnienia tych postaci. Uważa się go za jednego z uczestników walki o niepodległość a nie jak w Polsce, człowieka, który stał na czele zbrodniczej organizacji. Natomiast mamy jeszcze wiele rzeczy do powiedzenia o tym, kto jakich zbrodni dokonywał i ile osób zostało ofiarami po obu stronach.
- Pana zdaniem, uda się historykom wspólnie pracować jak np. w ramach pojednania polsko-niemieckiego wiele lat temu? Bo tam paradoksalnie sytuacja była prostsza – Niemcy nie negowali swojej odpowiedzialności za zbrodnie, nie relatywizowali ich. Natomiast tutaj pamięć historyczna obu narodów jest diametralnie różna.
- Zgadzam się, ale mieliśmy już doświadczenia pracy historyków, którzy wypracowali 10 tomów na temat kwestii trudnych. To była dobra dyskusja, gdzie pokazywano stanowisko obu stron. Natomiast teraz w polskiej w opinii publicznej widzimy tylko polską perspektywę. Ta ukraińska jest niewidzialna i jeżeli coś się pojawia, przedstawiane jest to jako próba przemilczenia zbrodni i pokazywania części odpowiedzialności czy części historii. Tak nie jest. Jest po prostu wiele rzeczy, o których trzeba rozmawiać. Tylko wtedy będziemy szli drogą pojednania. Jest np. inicjatywa prezydenta Chełma o stworzeniu muzeum Rzezi Wołyńskiej, gdzie jest gotowość pokazania także perspektywy ukraińskiej. Chcemy o tym rozmawiać. Oczywiście, nie jest łatwo przekonać drugą stronę do swoich racji. Musimy jednak do tego dążyć. Nie mamy bowiem innego wyjścia. Jeżeli chcemy mieć dobre relacje, to problemy historyczne trzeba rozwiązywać, a nie zamilczeć.
Rozmawiał Hubert Biskupski
Polecany artykuł: