Afera z truskawkami w Biedronce
Aby zmniejszyć wagę kalafiora i zapłacić mniej, klienci w Biedronce obrywali z niego liście. Sieć wydała specjalny komunikat, ze takie praktyki są niedozwolone. Teraz pojawił się nowy problem – z truskawkami. Polskie truskawki w Biedronce pojawiły się w sprzedaży w drugiej połowie maja i - jak zapewniała sieć - spora część owoców pochodzi bezpośrednio od lokalnych rolników. Owoce sprzedawane są często w kobiałkach ustawianych na paletach. Jak podaje biznes.interia.pl, klienci zamiast chwytać po koszyczku i iść dalej, wybierają poszczególne owoce z koszyczków, przebierają je i wsypują do torebek foliowych. Przez takie zachowanie duża część towaru jest zniszczona i nie nadaje się do sprzedaży.
– "W każdej kobiałce jest po 1 kg truskawek, są one specjalnie odważone i gotowe do wzięcia. Zamiast tego klienci przebierają owoce, przesypują i w efekcie wiele truskawek kończy rozgniecione na ziemi i nienadające się do sprzedaży" – przekazuje jedna z pracownic w poznańskim sklepie Biedronki cytowana przez serwis biznes.interia.pl.
Truskawki w Biedronce - apel do klientów
Biedronka musiała interweniować. W sklepach sieci klienci mogą zauważyć komunikaty dotyczące tego, że truskawki są sprzedawane wyłącznie w koszyczkach. Na kartce znajduje się także apel, w którym Biedronka prosi, aby nie przesypywać owoców -pisze biznes.interia.pl. - „Drogi kliencie, uprzejmie informujemy, że produkt truskawka od lokalnego rolnika jest sprzedawana w koszyczkach. Prosimy o nieprzesypywanie produktu” – brzmi oficjalna treść apelu.
Może interweniować policja
Zachowanie klientów związane z zamieszaniem dotyczącym sprzedaży truskawek może skutkować interwencją policji. Problem stanowi nie tylko sytuacja, w której klient przesypie do siatki więcej niż kilogram truskawek, ale też gniecenie owoców, niszczenie ich, przebieranie czy wyrzucanie z koszyczków. Zachowania te można podciągnąć pod art. 124 Kodeksu wykroczeń, który brzmi: „Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.