Sytuacja w uzdrowiskach staje się dramatyczna. Szacuje się, że w całej Polsce bezpośrednio w branży uzdrowiskowej pracuje co najmniej 17 tys. osób, a pośrednio kolejnych 80 tys. W tej pierwszej grupie są osoby pracujące głównie w obsłudze sanatoriów, a tej drugiej m.in. dostawcy i producenci żywności, środków czystości, a także np. usługodawcy z branży remontowej. Koronawirus pozbawia większość z nich pracy.
SPRAWDŹ KONIECZNIE: Oszustwa w sanatoriach
W związku z epidemią pobyty w sanatoriach zostały przerwane, a nowe turnusy wstrzymane. Ruch w uzdrowiskach zamiera. I co najgorsze, dla wielu sanatoriów nie ma odpowiedniej i wystarczającej pomocy. Na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Marcin Zajączkowski, prezes Uzdrowiska Ciechocinek S.A. mówi: Przy braku informacji od Narodowego Funduszu Zdrowia i Ministerstwa Zdrowia na temat jakichkolwiek pakietów pomocowych nie wiemy, co dalej. Z medycznego punktu widzenia zamknięcie sanatoriów jest uzasadnione, ale należy nam się chociaż informacja, w jaki sposób to wymuszone postojowe będzie płatne. Postanowiliśmy sobie, że priorytetem jest utrzymanie każdego miejsca pracy. Od bytu spółki zależy utrzymanie 500 rodzin.”
Okazuje się, że takie spółki jak Uzdrowisko Ciechocinek nie będą mogły korzystać z pakietu pomocowego dla małych firm, bo to de facto duże firmy. „...minister Emilewicz zapewnia, że średnie i duże firmy dostaną wsparcie z funduszu PFR nwestycje na podwyższenie kapitału lub finansowanie w postaci obligacji. I to jest jakiś pomysł, ale jeśli rząd chce przeznaczyć na to 6 mld zł, to obawiam się, że kołderka może być odrobinę przykrótka”.
ZOBACZ TEŻ: Tarcza antykryzysowa. Skąd rząd weźmie pieniądze?
Co zatem będzie z sanatoriami i całym biznesem z tym związanym? Prezes zwraca uwagę na to, że przychody takich uzdrowiskowych spółek w prawie stu procentach zależą od skierowań wystawianych przez państwo. A tych nie ma przez pandemię – nie ma kuracjusza, nie ma pieniędzy. Tymczasem obiekty trzeba cały czas utrzymywać, bo sanatoria mogą być przeznaczone na miejsca kwarantanny. Sytuacja robi się dramatyczna. Sanatoria nawet mogą nie mieć pieniędzy na 40 proc. pensji dla pracowników. Zatem jeśli pandemia utrzyma się przez kilka miesięcy, a pomoc do uzdrowisk nie przyjdzie, to w przyszłości szanse na leczenie sanatoryjne mogą być minimalne. A i tak dotychczas na możliwość leczenia w sanatorium trzeba było czekać nawet kilka lat.
Źródło: gazetaprawna.pl