Hodowcy kur i miłośnicy jaj mają się czego bać i muszą mocno trzymać się za portfele. Okazuje się, że za kilka lat najprawdopodobniej będzie obowiązywał w Polsce zakaz chowu klatkowego. Takie regulacje może niebawem wprowadzić Komisja Europejska. Na podstawie jej decyzji chów klatkowy zwierząt ma być możliwy wyłącznie do 2027 roku. Po tym terminie takie fermy nie będą mogły funkcjonować. Jak zapewniają unijni politycy, do końca przyszłego roku ma powstać projekt ustawodawczy mający na celu wycofanie i ostateczny zakaz stosowania klatek w odniesieniu do wszystkich gatunków i kategorii zwierząt, o których mowa w Inicjatywie Obywatelskiej "Koniec Epoki Klatkowej - End the Cage Age". Inicjatywę tę już poparł Parlament Europejskich. 10 czerwca europosłowie wezwali Komisję Europejską do wycofania klatek dla zwierząt hodowlanych do 2027 r. Zatem sprawa raczej jest przesądzona.
Kiedy tylko nowe przepisy wejdą w życie, będą dotyczyły wielu hodowli, m.in. świń, kur, królików. Skutki takiej decyzji poniosą rolnicy, ale i konsumenci. Ci pierwsi będą zmuszeni do dostosowania warunków chowu zwierząt do unijnych wymagań, ale koszty tego zabiegu z pewnością przerzucą w dużej mierze na konsumentów.
Zatem coraz więcej będziemy płacić za mięso, wędliny i jaja. Obecnie za opakowanie 10 jaj od kur z chowu klatkowego trzeba zapłacić w sklepie ok. 5 zł. Natomiast takie opakowanie jaj od kur z chowu ściółkowego lub wolnego wybiegu to koszt 6-10 zł, zaś pudełko jaj od kur z chowu ekologicznego kosztuje nawet 25 zł. Generalnie szacuje się, że jaja z chowu klatkowego są o 16 proc. tańsze od tych z chowu ściółkowego. Choć wielkie sieci handlowe już zapowiadają stopniowe wycofywanie jaj z chowu klatkowego (m.in. Biedronka, Lidl, Aldi), to wciąż stanowią one aż ok. 80 proc. rynku w Polsce.
Zatem niebawem rachunki w sklepach znów będą wyższe. Tymczasem już za codzienne zakupy płacimy krocie. Przypomnijmy, inflacja w tym roku jest bliska 5 proc. Mamy najwyższy wzrost cen od 10 lat. A wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej.