
- Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o pomocy Ukraińcom, zgłoszony po zawetowaniu poprzedniej wersji, wywołał wnioski o jego odrzucenie w Sejmie.
- Projekt proponuje równe zasady dostępu do świadczeń zdrowotnych dla Ukraińców jak dla Polaków (pracujesz – masz świadczenia), co różni go od już podpisanej ustawy rządowej.
- Kluczowe, kontrowersyjne zmiany prezydenckiego projektu to: podwyższenie kar za nielegalne przekroczenie granicy, penalizacja propagowania banderyzmu oraz wydłużenie wymaganego okresu pobytu w Polsce do uzyskania obywatelstwa z 3 do 10 lat.
- Partie opozycyjne (KO, Lewica, Polska 2050) zapowiedziały odrzucenie projektu, wskazując na jego nieaktualność, tryb procedowania oraz polityczny manifest prezydenta, natomiast PiS popiera projekt jako "obronę fundamentalnych zasad"
Co zakłada prezydencki projekt ustawy o pomocy Ukraińcom?
Prezydencki projekt nowelizacji ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy trafił pod obrady Sejmu i od razu wywołał skrajne emocje. Podczas pierwszego czytania zgłoszono wnioski o jego całkowite odrzucenie, co stawia przyszłość regulacji pod dużym znakiem zapytania. Projekt powstał w odpowiedzi na wcześniejsze weto prezydenta Karola Nawrockiego wobec innej nowelizacji i stanowi próbę wprowadzenia systemowych zmian, które nie znalazły się w przyjętej już przez rząd ustawie.
Główne założenia projektu prezydenckiego znacząco różnią się od dotychczasowych i przyszłych rozwiązań rządowych. Szef kancelarii prezydenta, Zbigniew Bogucki, wyjaśnił, że prezydencki projekt ustawy o pomocy Ukraińcom zakłada powiązanie prawa do świadczeń zdrowotnych z pracą, na wzór zasad obowiązujących Polaków. Oznaczałoby to koniec powszechnego dostępu do opieki medycznej dla niepracujących uchodźców. Jak stwierdził Bogucki: „pracujesz - masz świadczenia, nie pracujesz - nie masz świadczeń”.
Burzliwa debata w Sejmie. Kto popiera, a kto jest przeciw?
Stanowiska klubów parlamentarnych są głęboko podzielone. Poparcie dla projektu zadeklarował klub Prawa i Sprawiedliwości. Poseł Paweł Hreniak określił go jako „obronę fundamentalnych zasad sprawiedliwości, bezpieczeństwa i prawdy historycznej”. Z kolei Konfederacja, ustami Witolda Tumanowicza, podniosła kwestię braku symetrii we wsparciu, pytając: „dlaczego ona [strona ukraińska - red.] nie wypłaca 800 plus dla Polaków, którzy tam mieszkają?”.
Projekt prezydenta spotkał się z falą krytyki ze strony koalicji rządzącej i Lewicy, które zarzucają mu populizm i próbę narzucenia własnej wizji polityki. Paweł Kowal (KO) zapowiedział wniosek o odrzucenie projektu, argumentując, że jest on „bezprzedmiotowy”, ponieważ kluczowe kwestie uregulowała już ustawa rządowa. Piotr Górnikiewicz (Polska 2050) skrytykował „wrzutki legislacyjne” dotyczące m.in. Kodeksu karnego i ustawy o IPN, a Arkadiusz Sikora (Lewica) nazwał projekt „politycznym manifestem”.
Wiceszef MSWiA Maciej Duszczyk również ocenił, że projekt nie powinien być dalej procedowany.
Kary za banderyzm i trudniejsza droga do obywatelstwa
Poza kwestią świadczeń, projekt prezydencki wprowadza trzy rewolucyjne zmiany, których próżno szukać w rządowych propozycjach. Pierwsza to zaostrzenie kar za nielegalne przekroczenie granicy do pięciu lat pozbawienia wolności oraz za organizowanie tego procederu (od 2 do 12 lat). Zmiany te miałyby zostać wprowadzone do Kodeksu karnego.
Największe emocje budzą jednak propozycje zmian w Kodeksie karnym, wprowadzające karę za propagowanie banderyzmu, oraz wydłużenie do 10 lat minimalnego okresu pobytu wymaganego do uzyskania polskiego obywatelstwa.
Zgodnie z projektem, osoba, która „publicznie propaguje (...) ideologię Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, frakcji Bandery, i Ukraińskiej Armii Powstańczej” podlegałaby karze do trzech lat więzienia. Trzecia kluczowa zmiana dotyczy ustawy o obywatelstwie polskim i wydłuża minimalny okres nieprzerwanego pobytu w Polsce z 3 do 10 lat dla cudzoziemca ubiegającego się o status obywatela. Los tych kontrowersyjnych zapisów rozstrzygnie się na następnym posiedzeniu Sejmu.