Koronawirus w Polsce nie odpuszcza. Tylko dziś w środę 5 sierpnia wykryto nowych 640 przypadków koronawirusa. Źródłem zakażenia często okazują się wesela, w których może uczestniczyć 150 osób. Zachowanie dystansu społecznego, noszenie maseczek i odkażanie rąk podczas takiej imprezy są pobożnym życzeniem. Wiadomo, że weselnicy nie przestrzegają epidemicznych obostrzeń. Skutek jest fatalny - przyrost zachorowań na COVID-19. Na szczęście nie wszyscy decydują się na narażanie siebie i swoich gości. Są pary, które rezygnują z wesel. Niestety, osoby takie ponoszą spore koszty. - Mieliśmy mieć wesele we wrześniu. Zaprosiliśmy 150 osób. Jednak ze względu na stan zdrowia pana młodego i wzrost zakażeń koronawirusem decydujemy się na rezygnację z imprezy. Będzie tylko ślub i obiad dla rodziców i świadków. Niestety, restauracja, DJ, catering nie zwrócą nam zadatków, które już wpłaciliśmy. Twierdzą, że impreza może się odbyć, bo nie ma odgórnego zakazu i rezygnujemy z niej przez własne widzimisię. W błoto poszło 15 tysięcy złotych - opowiada pani Karolina z Warszawy.
Firmy zajmujące się obsługą wesel, czyli DJ, restauracja, catering, florysta, przyjmując zlecenie, podpisują umowę ze zleceniodawcą. Zawierają w niej szereg informacji. Jeden z paragrafów dotyczy ewentualnej rezygnacji z usługi. Zwykle zawarty jest zapis mówiący o bezkosztowej rezygnacji w przypadku działania siły wyższej. Ale co nią jest? Siła wyższa to ogólne określenie przyczyny sprawczej zdarzenia o charakterze przypadkowym lub naturalnym, nie do uniknięcia, takiego, nad którym człowiek nie panuje. "Siła wyższa" to zjawisko, które powoduje zwolnienie kogoś z odpowiedzialności. Ale za takie nie uważa się pandemii koronawirusa, jeśli rząd pozwala na organizację wesel do 150 osób. Zatem zleceniodawcy, którzy rezygnują z usługi danej firmy tracą zadatek. W organizację wesela zaangażowanych jest kilka takich firm, więc straty faktycznie mogą sięgać kilkunastu tysięcy złotych.
Zobacz: Koronawirus w Polsce - bez maski wyrzucą cię ze sklepu