WIRON czy WIBOR?
Od początku 2023 roku teoretycznie banki mogą oferować kredyty oparte na indeksie WIRON, który docelowo zastąpi WIBOR. Jednak póki co żaden bank nie wdrożył takiego produktu. Dlaczego? Przyczyna może tkwić w tym, że to proces wymagający wielu dostosowań i ustalenia pewnych mechanizmów rynkowych. Banki też na razie unikają konkretnych odpowiedzi dotyczących dat pojawienia się w ofercie kredytów z WIRON. Ale są wyjątki.
– Bank jest przygotowany, by w drugiej połowie roku zaproponować sprzedaż kredytów hipotecznych opartych na WIRON – poinformował Leszek Skiba, prezes Banku Pekao, w czwartek, podczas konferencji dotyczącej wyników finansowych banku za 2022 r. "Rzeczpospolita" przypomina, że wcześniej, jeszcze w grudniu zeszłego roku, także ING Bank Śląski informował, że wprowadzenie oprocentowania zmiennego opartego na WIRON planowane jest od połowy 2023 r.
Z kolei wiceminister finansów Piotr Patkowski ujawnił niedawno, że z takim produktem już od 1 lipca 2023 r. ruszyć mają trzy banki. Minister nie podał szczegółów, ale można podejrzewać, że chodzi tu o Pekao i ING BSK. Ale coraz głośniej mówi się także o PKO BP i Alior Bank.
Co lepsze dla kredytobiorcy: WIRON czy WIBOR?
Z punktu widzenia kredytobiorców najważniejsze pytanie brzmi – czy nowa oferta bankowa będzie tańsza niż ta dotychczasowa? Jak podaje "Rzeczpospolita" teoretycznie Polacy mogą mieć na to nadzieję, ponieważ WIRON (który podobnie jak WIBOR ma przeważający wpływ na oprocentowanie kredytów) kształtuje się na niższych poziomach niż WIBOR. Przykładowo według notowań z 1 marca ten pierwszy wskaźnik wynosił ok. 5,92 proc., a ten drugi – 6,94 proc. (różnica na korzyść WIRON 3M wynosiła 1,02 pkt proc., choć w maju 2022 r. sięgała aż 3,4 proc.).
a co istniejącymi już kredytami? Jeśli chodzi o już istniejące kredyty hipoteczne ze zmiennym oprocentowaniem z indeksem WIBOR, mają one być sukcesywnie zamieniane na WIRON (ten proces ruszy najwcześniej w ciągu kilku miesięcy). "Rzeczpospolita" wyjaśnia, że to, jak zmieni się oprocentowanie takich kredytów, zależy od tzw. spreadu korygującego. O jego wysokości zdecyduje rozporządzenie ministra finansów. Przykład jednak przejścia z LIBOR na SARON przy kredytach frankowych pokazał, że dla kredytobiorców w zasadzie nic się nie zmieniło.