Bezduszność kleru. "Wydarł z gardła ostatnie pieniądze"
Jak czytamy w skardze do łódzkiej kurii, zbulwersowana internautka pisze, że "jako córka zmarłego wychowuję trójkę dzieci, partnerka taty jest emerytką, a koszty pogrzebu przekroczyły nasze możliwości finansowe, skutkiem czego musiałyśmy się zapożyczyć".
Kobiety zaproponowały dobrowolny datek w wysokości 300 zł. "Zaznaczyłam, że to najwyższa kwota, na jaką możemy sobie pozwolić". Niestety nie wzruszyło to pracownika kancelarii. W związku z czym jedna z kobiet dopłaciła 200 zł "pozbawiając się tym samym ostatnich środków przeznaczonych na zakupy spożywcze"- czytamy. Jak stwierdziła internautka w sumie 500 zł zostało w końcu zaakceptowane przez pracownika kancelarii.
Ten jednocześnie stwierdził, że "skoro było nas stać na kwiatki i opłacenie cmentarza, stać nas będzie również na taki datek". Jak dodał odmówił już kolejnym trzem osobom posługi kapłańskiej podczas pogrzebu, których nie było stać na taki wydatek i że musi z czegoś żyć".
Kobieta opisuje w poście, że "nie tylko wydarł z gardła ostatnie pieniądze, to jeszcze zwracał się na "ty". W dodatku oczywiście pieniądze zostały przyjęte nieoficjalnie, bez jakiekolwiek dowodu wpłaty, czym oczywiście powinien zająć się podczas kontroli urząd skarbowy.
Jak zaznacza kobieta, "sytuacja w naszej ocenie nosi wszelkie znamiona transakcji handlowej i nie ma nic wspólnego z posługą kapłańską".
Jak informuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rzecznik łódzkiej kurii ks. Paweł Kłys, skarga w tej sprawie dotarła już do biskupa i jest obecnie wyjaśniana.