
Odpowiedź na kryzys mieszkaniowy
Po II wojnie światowej Polska zmagała się z ogromnym kryzysem mieszkaniowym. Zniszczenia wojenne, migracje ludności i szybki wzrost populacji miast spowodowały, że brak mieszkań stał się jednym z najpoważniejszych problemów społecznych. Władze komunistyczne, dążąc do szybkiego rozwiązania tej sytuacji, wprowadziły kwaterunek.
Kwaterunek w PRL był formą przymusowego dokwaterowywania lokatorów do istniejących mieszkań, szczególnie tych o większym metrażu i lepszym standardzie. Celem było "sprawiedliwe" rozdzielenie zasobów mieszkaniowych i zapewnienie dachu nad głową jak największej liczbie osób. W praktyce oznaczało to, że do mieszkań, domów i kamienic należących do prywatnych właścicieli, wprowadzały się rodziny, które nie miały własnego lokum.
Tak dzielono mieszkania w PRL
Proces kwaterunku był stosunkowo prosty. Lokalne władze, dysponujące informacjami o dostępnych lokalach, wydawały nakaz kwaterunkowy. Nakaz ten obligował właściciela mieszkania do przyjęcia wskazanego lokatora lub lokatorów. Właściciel nie miał prawa odmówić, a decyzja była ostateczna i nie podlegała odwołaniu.
Podział mieszkań często odbywał się w sposób arbitralny i bez uwzględnienia potrzeb oraz komfortu dotychczasowych mieszkańców. Luksusowe, przedwojenne mieszkania, zaprojektowane dla jednej rodziny, dzielono na mniejsze lokale, często za pomocą prowizorycznych ścianek działowych lub mebli. W efekcie powstawały ciasne i niewygodne pomieszczenia, w których brakowało prywatności i podstawowych udogodnień.
Dramat właścicieli, radość lokatorów
Kwaterunek w PRL był rozwiązaniem, które z jednej strony zaspokajało potrzeby mieszkaniowe wielu rodzin, z drugiej zaś – stanowiło ogromne obciążenie dla właścicieli nieruchomości. Ci ostatni tracili kontrolę nad swoim majątkiem i byli zmuszeni dzielić go z obcymi ludźmi.
Właściciele kamienic w PRL często stawali się ofiarami systemu. Oprócz braku wpływu na to, kto mieszka w ich domach, musieli znosić uciążliwe sąsiedztwo, a także ponosić koszty utrzymania nieruchomości, z której nie czerpali żadnych korzyści. Nierzadko dochodziło do konfliktów między właścicielami a dokwaterowanymi lokatorami, co dodatkowo pogarszało sytuację. Z kolei dla wielu rodzin kwaterunek był jedyną szansą na zdobycie własnego kąta, co niewątpliwie stanowiło pozytywny aspekt tego rozwiązania.
Polecany artykuł:
Architektoniczne "wynalazki"
Kwaterunek w PRL wymusił na mieszkańcach dużą kreatywność w adaptacji przestrzeni. W obliczu braku miejsca i konieczności dzielenia mieszkania z obcymi ludźmi, Polacy zaczęli tworzyć własne, często zaskakujące rozwiązania architektoniczne.
Pojawiały się więc pawlacze i antresole, które pozwalały na wykorzystanie przestrzeni pod sufitem. Kotary zastępowały drzwi, a stoły – parapety. Wnęki, które wcześniej służyły jako miejsce na dekoracje, zamieniano na regały. Rozebrane kominki ustępowały miejsca łóżeczkom dziecięcym, a piękne otomany lądowały na śmietniku, by wygospodarować dodatkową przestrzeń. Wszystko to świadczyło o determinacji i pomysłowości ludzi, którzy musieli radzić sobie w trudnych warunkach mieszkaniowych.