Wyniki wyborów parlamentarnych we Francji 2024
Inwestorzy z ulgą przyjmują malejące prawdopodobieństwo, że ugrupowanie Marine Le Pen zagwarantuje sobie większość bezwzględną w Zgromadzeniu Narodowym. Skrajna prawica uzyskała wynik o ok. 2 pkt proc. niższy niż sugerowały to sondaże na ostatniej prostej przed niedzielnymi wyborami. Nieco lepiej od prognoz wypadł za to obóz władzy prezydenta Macrona. Pierwsze symulacje instytutów badawczych mówią, że Zjednoczenie Narodowe zdobędzie od 230 do 305 mandatów. Skala niepewności odnośnie do ostatecznego wyniku wciąż pozostaje ogromna.
Wysoka frekwencja sprawiła, że w drugiej turze w przeszło połowie okręgów o mandat będzie walczyć minimum trzech kandydatów. Próg niezbędny do zagwarantowania sobie większości bezwzględnej w Zgromadzeniu Narodowym to 289 głosów. Jego osiągnięcie przez liderującą partię staje się mniej realne, pozostałe ugrupowania najprawdopodobniej zawierać będą sojusze i wycofywać swoich kandydatów, by zablokować drogę skrajnej prawicy do zbudowania większościowego gabinetu, w którym tekę premiera objąć miałby Jordan Bardella. Taki ruch już zapowiedział lider Nowego Frontu Ludowego Jean-Luc Melenchon. Prezydent Emmanuel Macron wezwał wszystkie frakcje demokratyczne do zbudowania przed drugą turą szerokiego sojuszu.
Gdy przed trzema tygodniami prezydent Macron w pokłosiu głosowania do Parlamentu Europejskiego rozwiązywał Zgromadzenie Narodowe i ogłaszał pierwsze w tym wieku przedterminowe wybory, na rynkach finansowych zapanował chaos. Wizja objęcia pełni władzy przez Zjednoczenie Narodowe oznaczająca porzucenie dotychczasowego prorynkowego kursu i drastyczne pogorszenie się kondycji już teraz nadwyrężonych finansów publicznych sprawiła, że francuskie obligacje były wyprzedawane. Rentowność dziesięcioletnich papierów skarbowych w stosunku do analogicznego długu Niemiec osiągnęła poziomy nienotowane od Europejskiego Kryzysu Zadłużeniowego i 2012 r. Główny francuski indeks giełdowy CAC40 obniżył się w trzy tygodnie o 7 proc. Euro znalazło się pod presją, a wraz z nim złoty. EUR/PLN poszybował przejściowo do 4,38.
W poniedziałkowy poranek na europejskich rynkach panuje optymizm wynikający ze spadku szans na ziszczenie się najczarniejszego w oczach inwestorów scenariusza. Prawdopodobny rząd mniejszościowy Bardella czekać będzie jednak trudna kohabitacja, a scena polityczna nie będzie stabilna. Mimo to euro drożeje dziś w relacji do franka czy dolara o ok. 0,5 proc. Francuskie obligacje drożeją, a kontrakty na CAC40 podnoszą się o przeszło 2,5 proc. Złoty lekko zyskuje, kurs euro cofa się do 4,30 zł. Rozładowywanie się napięcia na europejskich rynkach długu będzie wspierać wspinaczkę notowań EUR/USD. Korzystnie wpłynie również na siłę polskiej waluty i będzie sprzyjać spełnieniu się prognoz fintechu Cinkciarz.pl mówiących o powrocie EUR/PLN w drugiej połowie roku w okolice 4,25.