
Spis treści
- Milionerzy w białych kitlach
- Zyskowne szpitale
- Dwie strony medalu
- Czy NFZ przepłaca?
- System reform czy reforma systemu?
Milionerzy w białych kitlach
Zarobki niektórych lekarzy w Polsce osiągnęły poziomy, które mogą zaskakiwać. W jednym z dużych szpitali w mieście A., jak pokazują dane przekazane przez dyrektora tej placówki, kilkunastu specjalistów zarabia powyżej 100 tys. zł miesięcznie, a jeden nawet blisko 200 tys. zł. Trójka lekarzy otrzymuje wynagrodzenie między 80 a 100 tys. zł, a 36 osób - od 50 do 80 tys. zł miesięcznie.
Co ciekawe, wysokie zarobki dotyczą nie tylko lekarzy. W tym samym szpitalu cztery pielęgniarki na kontrakcie zarabiają między 25 a 30 tys. zł miesięcznie, kolejne cztery - od 20 do 25 tys. zł, a kilkanaście - od 15 do 20 tys. zł. Rekordowo wysokie są też zarobki pielęgniarek na etatach - cztery z nich otrzymują 25-30 tys. zł, a 14 między 20 a 25 tys. zł.
Zyskowne szpitale
Wbrew powszechnemu przekonaniu o niedofinansowaniu służby zdrowia, około 30 proc. szpitali w Polsce osiąga zyski. Szpital w mieście A., mimo wysokich wynagrodzeń personelu, zakończył ubiegły rok z 60 mln zł zysku. Jak to możliwe? Według dyrektora tej placówki, cytowanego przez Wyborcza.pl, kluczem jest wykonywanie "odpowiednich procedur" - takich, za które NFZ dobrze płaci: radioterapii, dializ czy zabiegów z zakresu kardiologii inwazyjnej.
Z dostępnych w KRS danych wynika, że duże szpitale notują zyski rzędu kilkudziesięciu milionów złotych, a prywatne sieci, jak AHP (kardiologia) czy Voxel (diagnostyka obrazowa), nawet powyżej 100 mln zł.
Dwie strony medalu
Sytuacja nie jest jednak jednolita w całym kraju. Obok dobrze prosperujących placówek funkcjonują szpitale borykające się z poważnymi problemami finansowymi. Przykładem może być placówka w mieście B. na Śląsku, gdzie wydatki na pensje przekraczają o 6 proc. kwotę ryczałtu otrzymywanego co miesiąc z NFZ. Szpital ten utrzymuje się tylko dzięki tak zwanym nadwykonaniom.
Dlaczego tak się dzieje? Szpital w mieście B. ma niewiele "odpowiednich procedur", a dodatkowo zmaga się z silną konkurencją - w promieniu 20 kilometrów działa kilkanaście innych placówek. Mimo to nie można go zamknąć ani zlikwidować jego kluczowych oddziałów, takich jak interna czy chirurgia, choć przynoszą straty.
Polecany artykuł:
Czy NFZ przepłaca?
Dane sugerują, że w niektórych obszarach NFZ rzeczywiście może przepłacać za świadczenia. Jak informuje Wyborcza.pl, prywatne ośrodki zajmujące się radioterapią odnotowują w rocznych bilansach 30-procentowe zyski. Dobrze prosperują również firmy prowadzące sieci pracowni badań obrazowych, stacje dializ i pracownie zawałowe.
W ciągu ostatnich lat nakłady na porady specjalistyczne wzrosły trzykrotnie - z 6 do 18 mld zł, lecz kolejki do specjalistów nie zniknęły. Podobnie dynamicznie rosną wydatki na programy lekowe - z niecałych 4 mld zł w 2018 roku do prawie 13 mld zł w roku ubiegłym. Czy te pieniądze zawsze przekładają się na lepsze efekty leczenia? Według NFZ, nikt tego systematycznie nie analizuje.
System reform czy reforma systemu?
Eksperci wskazują, że proste dosypywanie pieniędzy do systemu nie rozwiąże jego problemów. Potrzebna jest głęboka reforma, uwzględniająca racjonalizację sieci szpitali i wycen świadczeń. Historia pokazuje, że obniżanie stawek za nadmiernie wycenione procedury może przynosić pozytywne efekty - gdy kilkanaście lat temu NFZ obniżył o ponad 30 proc. stawki za operacje zaćmy, nie tylko nie doprowadził do zamknięcia oddziałów okulistycznych, ale przyczynił się do zwiększenia liczby wykonywanych zabiegów i likwidacji kolejek.
Bez kompleksowej reformy systemu, a jedynie z kolejnymi podwyżkami stawek za leczenie, możemy zmierzać, jak obrazowo ujął to dyrektor szpitala z miasta A. w rozmowie z Wyborcza.pl, "pełną parą na górę lodową".