Czy rodzice zapłacą za wagary dzieci?
Jak informuje portalsamorzadowy, "Ministerstwo Edukacji Narodowej myśli o podniesieniu minimalnego progu frekwencji uczniów, aby przeciwdziałać wagarom i nieusprawiedliwionym nieobecnościom – szczególnie tym, wynikających z urlopów wypoczynkowych rodziców". Jak czytamy, ma to na celu zwiększenie zaangażowania uczniów i poprawę ich wyników w nauce.
Portal cytuje Karolinę Pol, dyrektorkę Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia., która uważa, że placówka edukacyjna była miejscem, w którym uczniowie czują się akceptowani i rozumiani, a nauka miała dla nich sens.
-Zwiększenie minimalnego limitu frekwencji motywowane walką z wagarami to swoisty „kij”, a nie „marchewka”. Zmuszanie uczniów do obecności w szkole bez jednoczesnego zrozumienia, dlaczego wagarują, jest ryzykowne - cenia Pol.
Jej zdaniem "może prowadzić do pogłębienia frustracji, buntu i dalszego wycofania się młodego człowieka z życia szkolnego. Kluczowe w kontekście wagarowania jest, aby zrozumieć, dlaczego uczeń nie chce być w szkole i znaleźć sposoby na rozwiązanie tych problemów w sposób wspierający, a nie represyjny".
Ekspertka dodaje, że taka szkoła powinna zachęcać uczniów do uczestnictwa w zajęciach poprzez angażujące metody nauczania – które odpowiadają na ich potrzeby i zainteresowania – takie jak zajęcia praktyczne, projekty grupowe czy warsztaty rozwijające kompetencje miękkie.
Pol podkreśla również, że "istotne jest także, by w takiej placówce uczeń mógł otrzymać wsparcie psychologiczne, takie, które pomoże mu w poradzeniu sobie z trudnościami w szkole czy w domu i umożliwi budowanie pozytywnych relacji w klasie, opartych na zaufaniu i wzajemnym szacunku".
Według portalu, w grudniu wiceminister Katarzyna Lubnauer informowała, że resort edukacji "na bieżąco analizuje istniejące rozwiązania oraz prowadzi prace koncepcyjne pod kątem potencjalnych zmian przepisów, także w odniesieniu do rozwiązań w innych państwach europejskich".
"Obecnie wystarczy, aby uczeń miał co najmniej 50 proc. frekwencji na zajęciach, aby został klasyfikowanym i mógł zdać do następnej klasy. Taki próg zdaniem resortu jest zbyt niski, bo pozwala na długą nieobecność w szkole, co przekłada się na poważne zaległości w nauce" - podsumowuje portalsamorzadowy.pl.