Jak wynika z cytowanego przez dziennik protokołu rozprawy, na której rozstrzygano losy Matrasa, zarówno zarządca sądowy księgarni, jak i jego pełnomocnik podkreślali przed sądem, że trzeba umorzyć postępowanie sanacyjne, ponieważ nie ma ono sensu. W jego trakcie wskazywano, że spółka nie „ma czym handlować", „nie ma skąd wypłacać środków z uwagi na prawie zerowy stan masy spółki" i „ciągle pogłębia swoje zadłużenie o 3–4mln zł miesięcznie".
„Puls Biznesu" przypomina również wcześniejsze problemy spółki. Kilkanaście wydawnictw oskarżyło Matrasa o nie płacenie w terminie za dostawy książek. Głośną sprawą było również niezrealizowanie przez sieć księgarni zwrotów książek, których nie była właścicielem – takich, za które miała zapłacić po sprzedaży lub oddanych „na przechowanie". To właśnie w jej kontekścei Firma Księgarska Olesiejuk porównała w piśmie do sądu restrukturyzację Matras, do „jadącej lokomotywy, napędzanej cudzym węglem, który jest zużywany, a jego właściciele nie mają szans na uzyskanie zapłaty".
Kluczowe dla przyszłości sieci Matras będzie to czy po uprawomocnieniu umorzenia procesu sanacyjnego będzie ją stać na upadłość.
Sprawdź także: Super Biznes: Wzloty w biznesie. Komu się udało?
Czytaj też: Merlin.pl powrócił, choć ogłosił upadłość. Firma ma długi wobec pracowników, kurierów i dostawców
Zobacz również: Sieć sklepów Toys „R” Us ogłosiła upadłość
Źródło: „Puls Biznesu"