
Tanie życie na działkach ROD
Coraz więcej osób w Polsce decyduje się na stałe zamieszkanie w Rodzinnych Ogródkach Działkowych. Jak mówi jeden z mieszkańców, który mieszka tam z żoną od kilku lat: – Łącznie wychodzi jakieś tysiąc złotych rocznie. W tej kwocie mieści się koszt utrzymania ogrodu, do którego trzeba doliczyć jeszcze prąd, szczególnie uciążliwy zimą ze względu na ogrzewanie domków. W jego ROD zamieszkuje dziś ponad 50 osób, a fale przeprowadzek zaczęły się ok. pięciu lat temu, gdy ceny najmu gwałtownie wzrosły.
Altany jak domy i realne koszty
Popularny mit o zimnych altankach bez mediów odchodzi w zapomnienie. – "Ludzie mają wykopane szamba, studnie głębinowe, a domki przypominają budynki mieszkalne" – mówi działkowiec, cytowany przez wyborcza.biz. Pojawiają się jednak koszty, które dotykają wszystkich – np. remonty alejek, które mieszkańcy intensywnie eksploatują, oraz rosnące wydatki na śmieci.
Prawo mówi nie, urzędy mówią tak
Zgodnie z art. 12 ustawy o ROD i regulaminem ogrodów, zamieszkiwanie na działkach jest zabronione. Polski Związek Działkowców nakazuje zarządom przeciwdziałać takim praktykom, jednak, jak mówi osoba z jednego z zarządów, – przepisy jedno, życie drugie. Co więcej, urzędnicy meldują ludzi na działkach. Jak wyjaśnia Marek Kubiak z poznańskiego magistratu: – "Obowiązek meldunkowy obejmuje także osoby zamieszkujące stale bądź czasowo na terenie ROD".
Choć meldunek nie daje prawa do zamieszkania, bywa jedynym dowodem na to, że ktoś faktycznie mieszka na działce. Zarządy ogrodów często „przymykają oko”, obawiając się konfliktów i zemsty w razie próby eksmisji.
Problem na skalę ogólnopolską
W całym kraju funkcjonuje ponad 4,5 tys. ogrodów działkowych. W wielu z nich zamieszkują osoby, które mają inne nieruchomości – domy lub mieszkania – które wynajmują. – "Nie trzeba płacić czynszu, a roczna opłata często jest niższa niż miesięczny koszt najmu "– czytamy w komunikatach PZD.
Związek zauważa jednak również, że większość działkowców nie popiera zamieszkiwania na działkach, wskazując na straty, degradację przestrzeni oraz utratę pierwotnej funkcji ogrodów. Obecnie ROD-y pełnią też funkcję awaryjną wobec braku mieszkań socjalnych, a rządy – jak zauważają działacze – unikały dotąd skutecznego rozwiązania problemu.