„Super Express”: - Dosłownie za kilka dni ma się odbyć rekonstrukcja rządu. Pan już wie, kto zastąpi ministrów, którzy będą startować w wyborach do Europarlamentu?
Andrzej Domański: - Nie, nie wiem. Myślę, że te nazwiska zna tylko premier.
- Naprawdę tylko premier? Nie rozmawiacie o tym?
- Ja z panem premierem o tym nie rozmawiałem.
- Zapytam w takim razie, czy start aż czterech konstytucyjnych ministrów w wyborach do Parlamentu Europejskiego raptem cztery miesiące po objęciu władzy to jest odpowiedzialne traktowanie wyborców?
- Mamy silny rząd i wielu polityków, którzy na pewno w odpowiedzialny sposób są w stanie wypełniać misje konstytucyjnych ministrów. Wybory do PE są niezwykle istotne i dlatego wystawiamy w nich ludzi kompetentnych, rozpoznawalnych, którzy sprawdzili się już w polityce.
- Nie będę już znęcał nad setką konkretów Koalicji Obywatelskiej, bo pan pewnie powie, że rząd jest koalicyjny, a konkrety były KO. Spytam jednak o kilka dość istotnych tematów podnoszonych bardzo głośno przez premiera w czasie kampanii wyborczej. Chodzi m.in. o podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł.
- Zgadza się, że rząd jest koalicyjny, a pan premier powiedział mi bardzo jasno i wyraźnie, że jako minister finansów mam przedstawić mu plan dojścia do kwoty wolnej na poziomie 60 tys. zł. To zobowiązanie, zresztą jak wszystkie inne, jest oczywiście aktualne.
- Czy nas stać na to, żeby tę kwotę podnieść do 60 tysięcy złotych, a jeżeli tak, to w jakim okresie?
- W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy Białą Księgę Finansów Publicznych i pokazaliśmy, w jakim stanie PiS zostawił finanse publiczne, jak skomplikował system finansów publicznych, do jakich niegospodarności dochodziło. PiS de facto wprowadził Polskę na ścieżkę nadmiernego deficytu. Z tymi liczbami bardzo trudno polemizować. Zresztą podobnie stało się z finansami samorządów. PiS zdemolował ich finanse i to zarówno tych dużych polskich miast, jak i znacznie mniejszych miejscowości. Wiemy o tym dzięki setkom rozmów, które odbywamy z samorządowcami w trakcie dyskusji na temat zmian finansowaniu jednostek samorządu terytorialnego. Chcielibyśmy, aby weszły one w życie od przyszłego roku. Uważamy, że siła finansowa samorządów musi być odbudowana, a w tej chwili część spośród nich znajduje się w głębokiej finansowej zapaści. Jednocześnie mamy strumień pieniędzy europejskich, który płynie do polskiej gospodarki z tytułu KPO. Tak, jak obiecaliśmy w kampanii wyborczej, te pieniądze do Polski ruszyły. Niemniej, aby te inwestycje realizować, potrzebujemy również silnych finansowo samorządów. A PiS zrobił wiele, zwłaszcza za pomocą Polskiego Ładu, aby ta siła była obniżona. Między innymi z tego powodu inwestycje w Polsce znalazły się na tak niskim poziomie – poniżej 17 proc. w relacji do PKB.
- A czy pan już wie, jakimi finansami tak naprawdę dysponuje? Wiemy, że budżet został przyjęty. To był ten ekspres budżetowy, że tak się wyrażę, stworzony w oparciu o to, co przygotował poprzedni rząd. Czy te cztery miesiące z okładem wystarczyły, żeby się zorientować na czym stoicie?
- Wiemy, że stan finansów publicznych, który został nam przekazany, był po prostu zły. Teraz krok po kroku staramy się te finanse publiczne naprawiać. Chcemy poprawiać również pozycję fiskalną Polski poprzez stopniowe obniżanie poziomu deficytu budżetowego. Wiemy, że odziedziczyliśmy po naszych poprzednikach bardzo wysoki deficyt.
- A w jaki w sposób to robić? Podnosząc podatki czy tnąc koszty?
- Będziemy rozmawiać, bo jak pan zauważył na samym początku, mamy rząd koalicyjny, więc tutaj będzie toczona dyskusja. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby gospodarka dynamicznie rosła. I w tym roku oczekujemy tempa wzrostu PKB na poziomie 3,1 proc., czyli jednego z najwyższych w całej Unii Europejskiej. Przypomnę, że w zeszłym roku, w ostatnim roku rządów PiS, gospodarka Polski nie rosła. Po raz pierwszy od dawna nie nadganialiśmy dystansu do państw Unii Europejskiej. W tym roku polska gospodarka wraca tam, gdzie jej miejsce, czyli do grona najszybciej rosnących państw Unii Europejskiej.
- Porozmawiajmy o inflacji. W pierwszych miesiącach tego roku jest ona bardzo niska, ale ekonomiści mówią, że między innymi ze względu na przywrócenie 5-proc. stawki VAT na żywność, a także ze względu na odmrożenie cen prądu i gazu w drugiej połowie roku inflacja może wzrosnąć.
- Inflacja stopniowo będzie wzrastała, ale wciąż do bardzo umiarkowanych poziomów. Szacuję, że na koniec tego roku będzie ona w przydziale między 4 a 5 proc. Wczoraj na rządzie przyjęliśmy projekt ustawy o mrożeniu cen energii i bonie energetycznym. Ceny energii są bowiem wciąż za wysokie. W kontekście inflacji szacujemy, że te regulacje przyczynią się do obniżenia inflacji o prawie jeden punkt procentowy.
- Kto będzie mógł liczyć na taki bon i wsparcie w przypadku odmrożenia cen?
- To ponad 3 mln gospodarstw domowych o konkretnym poziomie dochodów. Progi dochodowe zostały zwaloryzowane, bo chcemy, aby ta pomoc była skierowana do relatywnie szerokiej grupy Polaków.
- Jaki to będzie koszt dla budżetu?
- Koszt bonu energetycznego to 1,6 mld zł.
- Zryczałtowana składka zdrowotna dla przedsiębiorców wzbudziła ogromne emocje w koalicji i jest ona kompromisem między oczekiwaniami pańskiego resortu i resortu minister Leszczyny. Czy to jednak sprawiedliwe, że ktoś będąc przedsiębiorcą zarabia 20 tys., 30 tys., czy nawet 120 tys. zł, płaci taką samą niską składkę, jak ktoś, kto na etacie zarabia 4,5 tys. zł?
- Polski Ład uderzył w finanse samorządów, ale równocześnie bardzo mocno zwiększył obciążenia po stronie polskich przedsiębiorców. I nie mówię o tych największych, najlepiej zarabiających, ale także, a może nawet przede wszystkim tych o niższych dochodach. Dlatego zaproponowaliśmy rozwiązanie, które nie jest całkowitym powrotem do tego, co funkcjonowało przed Polskim Ładem, bo nie zapewnialiśmy tam możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Ale było w mojej ocenie istotnym krokiem w stronę tego, co postulowali polscy przedsiębiorcy. 93 proc. polskich przedsiębiorców na proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Finansów zmianach skorzysta. W szczególności skorzystałby każdy, kto rozlicza się na skali podatkowej i kto rozlicza się za pomocą podatku liniowego.
- Przekonacie do tego projektu swojego koalicjanta Lewicę?
- Będziemy rozmawiać.
- A może będziecie musieli liczyć na głosy Konfederacji?
- Będziemy rozmawiać zarówno z Lewicą, jak i z przedstawicielami Trzeciej Drogi. To chyba zupełnie naturalne, że w koalicji to rozwiązanie musi się ucierać i będziemy szukać dobrego kompromisu.
- Skoro jesteśmy przy koalicji, to nie ma pan czasami dosyć Lewicy i płynących z niej głosów, bardzo często krytykujących Donalda Tuska i Koalicję Obywatelską?
- Generalnie z koleżankami z rządu z Lewicy współpraca układa się bardzo dobrze.
- Ale gorzej z koleżankami z klubu parlamentarnego.
- Nie jest moją rolą krytykowanie klubów tworzących zaplecze dla rządu koalicyjnego. Jestem generalnie otwarty na krytykę propozycji, z którymi wychodzi Ministerstwo Finansów i uważam, że trzeba szukać razem wspólnych dobrych rozwiązań.
- Czy prezes NBP powinien stanąć przed Trybunałem Stanu?
- Jako minister finansów jestem w bardzo szczególnej roli.
- Ale jest pan również posłem.
- Rynki finansowe uważnie patrzą na to, co mówi minister finansów. Obserwują, czy między Ministerstwem Finansów a Narodowym Bankiem Polskim nie ma wojny. To byłoby z punktu widzenia rynków finansowych źle odbierane i oznaczałoby chociażby wyższe koszty obsługi długu. Moją rolą nie jest więc uczestniczenie w tym sporze. Z Narodowym Bankiem Polskim współpracujemy na bardzo wielu poziomach, bo musimy dbać o stabilność finansów publicznych, stabilność polskiej gospodarki. Proszę więc wybaczyć, ale w ten konflikt nie dam się wciągnąć.
Rozmawiał Hubert Biskupski