Jerzy Kwieciński

i

Autor: Artur Hojny/Super Express Jerzy Kwieciński

Minister Kwieciński o Mieszkanie Plus: 100 tysięcy mieszkań do końca 2019 roku

2018-09-13 10:59

„Super Express”: - Na jakim etapie jest dziś program „Mieszkanie Plus”? Założyliście, że do końca przyszłego roku w realizacji będzie 100 tysięcy mieszkań?Jerzy Kwieciński: - Naszym celem jest uruchomienie budowy 100 tysięcy mieszkań do końca 2019 roku i wypełnienie luki mieszkaniowej w Polsce. Nasze wysiłki kierujemy przede wszystkim do tych mniej zamożnych rodaków. Tych, którzy mają utrudniony dostęp do kredytów, bądź koszty najmu są dla nich za wysokie. W takiej sytuacji jest niestety 40 proc. społeczeństwa, czyli około 15 mln Polaków. W dodatku silnie dominują w tej grupie osoby młode. Chciałyby zamieszkać tam, gdzie jest praca, a zbyt wysokie koszty najmu im to uniemożliwiają.

- I rząd pomoże?
- Absolutnie nie jest naszą intencją, by wszystkie te mieszkania budował sam rząd. Zaczęliśmy od zmian prawnych, które były kluczowe. Przeprowadziliśmy specustawę mieszkaniową, która pozwala na znaczące skrócenie procesów zgód i pozwoleń. Do tej pory trwało to nawet 4-5 lat. Po zmianach może to się skrócić nawet do pół roku, ewentualnie roku. Znacząco zmienimy też system wsparcia.
- W jaki sposób?
- Do tej pory programy rządowe wspierały osoby średnio sytuowane, a nie te mniej zamożne. Państwo dopłacało np. do kredytów osobom, które i tak było stać na kredyty. My będziemy chcieli dopłacać do czynszów. I usłyszałem już krytykę, że to jest „socjalistyczny instrument”. To normalna, powszechna metoda wykorzystywana w Unii Europejskiej, z której Polska nie korzystała. Dziś przeznacza na to zaledwie 0,09 proc. PKB. Dla porównania w Wielkiej Brytanii, która socjalistyczna nie jest, przeznacza się na to 1,5 proc. PKB! Do tego poprzez Polski Fundusz Rozwoju Nieruchomości chcemy zapewnić łatwiejszy dostęp do terenów pod budownictwo mieszkaniowe, a także finansowanie takich przedsięwzięć.
- Mieszkania powstają na gruntach spółek Skarbu Państwa, ale olbrzymią rolę powinny odgrywać chyba samorządy, wskazujące lokalizacje a z tym bywa różnie.
- Ta współpraca powinna być kluczowa, ale niestety, w roku wyborczym, wielu samorządowców jest pochłoniętych wyborami. Mają inne priorytety, nie zawsze chcą współpracować z rządem, choć my rękę wyciągamy. To nie pomaga. W związku z tym właśnie korzystamy z terenów należących do państwa.
- To często tereny w centrach miast.
- Tak, to świetne lokalizacje. Są to często tereny niewykorzystywane przez państwowe spółki i można je zagospodarować. Podkreślę jednak, że współpracujemy z wieloma samorządami, w tym średnimi i małymi. Często ta współpraca jest bardzo dobra. Zależy nam na tym, żeby te mieszkania powstawały przede wszystkim tam, gdzie jest praca.

- Panie ministrze, wraz z zagranicznymi partnerami podpisał pan strategię makroregionalną Euroregionu Karpackiego. Na czym on polega i jakie ma przynieść korzyści?
- O idei współpracy w regionie Karpat mówimy już od ponad 10 lat. W tej chwili mamy jednak nowe warunki do realizacji tego typu przedsięwzięć. Polega ono na tym, żeby ta strategia karpacka była makroregionalna. Taka forma współpracy funkcjonuje w UE od 2009 roku. Pierwszą była strategia bałtycka, w której też uczestniczymy.
- Na czym polega taka makroregionalna strategia?
- Ma wspierać rozwój danego regionu w Unii Europejskiej w ramach współpracy kilku krajów. Obszar Karpat był niestety przez lata zapomnianym regionem. Dochód na głowę mieszkańca wynosi tu około połowy średniej unijnej. Mniej więcej tak, jak w regionach Polski wschodniej.
- Jak południowo-wschodnia Polska ma na tym skorzystać?
- To duża szansa gospodarcza dla trzech regionów w ramach euroregionu: Podkarpacia, Małopolski i Śląska. To, co podpisaliśmy w ubiegłym tygodniu jest zwieńczeniem dwóch lat prac. Podstawowym celem jest podniesienie poziomu życia mieszkańców Karpat i podniesienie konkurencyjności gospodarczej tego regionu.
- W jaki sposób chcecie to osiągnąć?
- Priorytetem ma być zapewnienie spójności tego regionu. Karpaty w okresie średniowiecza, ale także w jeszcze w XVI-XVII wieku były obszarem, który łączył społeczności. Grupy narodowo-etniczne były wymieszane. W tej chwili niestety Karpaty dzielą. Połączenia komunikacyjne są bardzo słabe. Nawet sto lat temu te połączenia były lepsze i szybsze, niż dziś!
- To wynikało z innej mapy politycznej.
- Tak, ale powinniśmy dążyć do tego, skoro może to znacząco poprawić życie mieszkańców, zapewnić tę spójność i komunikację. Stąd kluczową inwestycją jest via carpatia. Droga, która przecina Karpaty, która łączy kraje i regiony z południa na północ. Kolejną rzeczą jest podniesienie konkurencyjności regionu, by lepiej funkcjonowała gospodarka. Nie tylko ta związana z turystyką, która akurat tu jest naturalna.
- Czym jeszcze może wyróżniać się ten region Polski?
- Choćby branżą lotniczą i kosmonautyką. Ten region jest w tym naprawdę silny. Może szukać partnerów na Ukrainie i innych krajach. Szansą jest rozwój branży teleinformatycznej, to na przykład domena Rzeszowa. Jest też obszar, który nazywamy „zielonymi Karpatami”.
- Ochrona środowiska.
- Tak, utrzymanie walorów środowiska naturalnego. Bioróżnorodność jest tu teraz być może najwyższa w całej Unii Europejskiej. Tych rzeczy nie da się zrobić w pojedynkę. Stąd wspólna deklaracja Polski, Węgier, Słowacji i Ukrainy. Współpracujemy też już z Czechami i Rumunią. Być może dołączy Serbia i Mołdawia. Dodatkowym plusem jest to, że takie inicjatywy mogą pomóc włączyć np. Ukrainę w proces integracji europejskiej.


Rozmawiał Hubert Biskupski

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze