Jerzy Kwieciński

i

Autor: Artur Hojny/Super Express Jerzy Kwieciński

Minister Kwieciński dla SE: Gdy gospodarka UE zwalnia, nasza się rozwija

2018-11-21 5:24

Coraz rzadziej wykorzystujemy fundusze unijne do rozwoju naszego kraju. Jako rząd udaje nam się sięgać po inne źródła finansowania – zarówno z rynku krajowego, jak i z rynków międzynarodowych. Żeby dobrze spożytkować tę szansę i lepiej wykorzystać nowe instrumenty, będziemy musieli prowadzić jeszcze lepszą współpracę z samorządami - powiedział Super Expressowi minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński. 

– „Super Express”: – Zacznijmy od wyborów samorządowych. W tej chwili trwa wyłanianie władz wojewódzkich i samorządowych. Jak będzie wyglądała współpraca rządu z samorządami w kwestii infrastrukturalnych inwestycji?

– Jerzy Kwieciński: – Współpraca, o która pan pyta, trwa już jakiś czas. Szczególnie na poziomie samorządów wojewódzkich, powiatów oraz gmin. W nowej, powyborczej rzeczywistości, współpraca będzie jeszcze lepsza. Będziemy ją pogłębiali. Podczas samych wyborów niewątpliwie ucieszyło mnie to, że bardzo wzrosło zainteresowanie samych samorządowców, ale także społeczeństwa problematyką polityki naszego kraju. W szczególności polityki regionalnej oraz tego jak, jest prowadzona i jakie są jej efekty.

– Co z tego zainteresowania wynika?
– Zainteresowanie to przełożyło się na udział społeczeństwa w wyborach. Znacząco wyższe niż wcześniej i najwyższe w historii naszego kraju, jeśli mówimy o wyborach samorządowych. W najbliższych latach będziemy chcieli intensyfikować różnego rodzaju programy, które będziemy realizować wspólnie z rządem. Coraz rzadziej wykorzystujemy fundusze unijne do rozwoju naszego kraju. Jako rząd udaje nam się sięgać po inne źródła finansowania – zarówno z rynku krajowego, jak i z rynków międzynarodowych. Żeby dobrze spożytkować tę szansę i lepiej wykorzystać nowe instrumenty, będziemy musieli prowadzić jeszcze lepszą współpracę z samorządami.

– Wspomniał pan o funduszach unijnych. Stwierdził pan, że jeżdżąc po kraju, zauważył pan, iż nie wszystkie samorządy należycie wykorzystują środki unijne. Istnieje duża doza prawdopodobieństwa, że część z nich może przepaść. W październiku samorządy, mówiąc kolokwialnie, spięły się. Istnieje niebezpieczeństwo, że środki faktycznie nie zostaną w pełni wykorzystane?
– Z perspektywy ostatnich dwóch miesięcy nie miałbym nic przeciw temu, aby samorządy co roku miały tego typu bodźce jak wybory samorządowe. Z mojego punktu widzenia wybory mogą się odbywać co roku, bo nie będę miał wówczas problemu z wykorzystaniem wszystkich środków europejskich. W tym roku kwota zagrożona utratą funduszy z UE wzrosła, więc nie mogłem pozwolić na to, aby nie starać się o jej pełne wykorzystanie. O wydanie każdego euro.

I jak to się udało?
– Odpowiedź ze strony regionów była błyskawiczna i, w moim przekonaniu, bardzo skuteczna. W ciągu jednego miesiąca kwota zagrożona zmniejszyła się z 407 mln do 107 mln euro. Tylko z tego powodu to się opłacało. Co jeszcze ważniejsze, kilka dni temu ostatni region, czyli województwo warmińsko-mazurskie, wprowadziło do systemu rozliczone faktury z UE. To oznacza, że to zagrożenie zlikwidowaliśmy.

– W tym roku tak...
– Ma pan rację, że na tym roku to się jednak nie kończy. Tego typu wymóg będzie bowiem co rok. Nie chciałbym przeprowadzać takiej specjalnej akcji za każdym razem. Chciałbym za to, żebyśmy nasze działania realizowali w sposób zaplanowany i nie martwili się o to, że jakieś pieniądze z Unii mogą nam przepaść.

– Z czego wynikało to, że nie w pełni wykorzystano unijne fundusze?
– Przede wszystkim ze słabej zdolności administracyjnej. Ta wyraża się w sprawnym funkcjonowaniu instytucji, które za wydawanie tych pieniędzy są odpowiedzialne, jak również we właściwym kierowaniu nimi przez osoby za nie odpowiedzialne. Po tych wyborach samorządowych wyraźnie widać, że w tych regionach, które sobie z tym nie najlepiej radziły, społeczeństwo pokazało tym osobom czerwoną kartkę i zażądało zmiany.

– GUS opublikował dane dotyczące wzrostu PKB za III kwartał. To 5,1 proc., to bardzo wysoki wzrost. Czy pana zdaniem uda się go nam utrzymać?
– To prawda, że wzrost jest bardzo wysoki. A jeśli usuniemy z tych danych czynniki sezonowe, to okaże się on jeszcze wyższy – na poziomie 5,7 proc. Warto zwrócić uwagę, że był to najwyższy wzrost w UE. Te dane pokazują jedno.

– Co takiego?
– Mimo iż w Unii są już pierwsze symptomy spowolnienia gospodarczego i widać to choćby w danych płynących ze strefy euro, polska gospodarka jeszcze na górce. Niewątpliwie jednak spowolnienie nadchodzi, bo taka jest natura gospodarki, że przeplatają się w niej cykle koniunkturalne – są górki i dołki. Oczywiście, do tego spowolnienia musimy się przygotować. Na jednak razie gospodarka pędzi i jest to dowód, że dobrze zarządzamy państwem i wykorzystujemy szanse wewnętrzne i zewnętrzne. Ten wzrost gospodarczy jest tego wyrazem. Mamy również niezwykle niski poziom bezrobocia – drugi najniższy w Unii Europejskiej. Co więcej, potrzebujemy większy zasobów pracy, niż miało to miejsce wcześniej. To też oznacza, że aby zachować siłę gospodarki, żeby się nadal rozwijać, musimy w większym stopniu inwestować w produktywność – w mechanizację i robotyzację procesów produkcji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze