Strajk zablokuje 500 plus?
Pracownicy społeczni mogą dołączyć do coraz liczniejszych grup, które strajkują w Polsce. Już ubiegłym roku pracownicy socjalni informowali, że może być to strajk włoski, strajk generalny lub masowa rezygnacja z pracy służb społecznych. Mogłoby to oznaczać, że wypłaty świadczeń 500 plus byłby opóźnione lub nawet nie realizowane, ponieważ kto miałby sprawdzać wnioski dla milionów dzieci?
ZOBACZ TEŻ: Dodatkowe 500 plus na dziecko w żłobku. Kto dostanie pieniądze?
Trudno jednak się dziwić protestującym związkowcom – tu nie chodzi już o niskie płace w pomocy społecznej. Przede wszystkim chodzi o warunki nie tylko uwłaczające godności pracowników, ale też zagrażające ich życiu. Pracownicy socjalni, według statystyk ministerialnych, zarabiają średnio 1,9 tys. złotych netto. Jedna trzecia z nich zarabia jednak poniżej 1,8 tys. złotych na rękę. Jeszcze bardziej zatrważające się warunki pracy, które opisywaliśmy w czwartek - pracownicy socjalni są atakowani siekierami, oblewani kwasem, a nawet, jak miało to miejsce 4 lata temu, podpaleni w miejscu pracy.
Będzie zaś jeszcze gorzej? Jak zauważa Paweł Maczyński, przewodniczący Polskiej Federacji Związkowej Pracowników Socjalnych i Pomocy Społecznej oraz członek Rady Pomocy Społecznej, rząd planuje zmniejszyć dofinansowanie dla samorządów na pomoc społeczną. Wiązać się to będzie z redukcją etatów bądź pomniejszeniem i tak rozczarowujących zarobków. Obowiązków zaś lada moment przybędzie – minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała bowiem, że 500 plus na każde dziecko, bez kryterium dochodowego, będzie wypłacane już w sierpniu.
Wszystkich zaniepokojonych tą sytuacją uspokaja rząd PiS. Minister Rafalska podkreśla, że nie ma powodu do obaw. Jej zdaniem wypłata świadczeń 500 plus nie jest zagrożona. - Samorządy zatrudniają ok. 19 tys. pracowników, z czego pracownicy socjalni, którzy obsługują program Rodzina 500+ to 186 osób. Zadaniem pracownika socjalnego nie jest rozpatrywanie wniosków o to świadczenie. Świadczenie wychowawcze nie jest podpięte pod świadczenia z pomocy społecznej. Tylko w niewielkich gminach mogą to realizować pojedynczy pracownicy socjalni - czytamy w komunikacie resortu.
- Absolutnie opowiadam się za tym, żeby pracownicy socjalni i pracownicy pomocy społecznej byli dobrze wynagradzani. To grupa zawodowa niestety zapomniana i niedoceniana przez samorządy, a wykonująca bardzo ważną pracę z rodzinami potrzebującymi wsparcia. Są to nisko wynagradzani pracownicy domów pomocy społecznej, powiatowych centrów pomocy rodzinie czy innych jednostek pomocy społecznej. Jednak musimy pamiętać, że są to tez pracownicy samorządowi i to w gestii samorządów leży wysokość ich wynagrodzeń. Na obsługę kosztów realizacji programów Rodzina 500+ czy Dobry Start przekazujemy samorządom określone pieniądze i nie są to małe pieniądze. Po wprowadzeniu powszechności programu „Rodzina 500+” gminom będzie przysługiwać w 2020 roku 833 mln zł, z czego tylko na obsługę świadczenia wychowawczego to aż 350 mln rocznie. To są ogromne pieniądze, które przeznaczane są też na wynagrodzenia dla pracowników samorządowych obsługujących nasze programy. Tymczasem samorządy zwracają nam część tych pieniądze, a nie wynagradzają odpowiednio swoich pracowników. Nie wiem, z jakich powodów. Być może, żeby nie doprowadzić do zróżnicowania wynagrodzeń pracowników z różnymi zadaniami w ramach tej samej instytucji - dodaje minister Rafalska.