III wojna światowa. Chiny się zbroją. Czy zemszczą się za obwinianie ich o koronawirusa?

i

Autor: AP III wojna światowa. Chiny się zbroją. Czy zemszczą się za obwinianie ich o koronawirusa?

Na chińskiej prowincji jest się niewidzialnym. Jakby się nie istniało. Premiera książki "Chiny bez wzajemności"

2021-02-09 8:19

Chiny to idealne miejsce dla tych, którzy potrzebują zmiany. Dla tych, którzy naprawdę chcieliby zniknąć. Z świata jak namacalnie realnego i z tego, który czasem jeszcze bardziej nas ogranicza niż realny - wirtualnego. Nie masz dostępu do Internetu. W Chinach nie ma Facebooka ani Instagrama. Nie działa Gmail ani Google. Nie możesz więc sprawdzić na jego niezawodnej mapie gdzie jesteś ani dokąd idziesz. Nie możesz skontaktować się z nikim. Nawet z tymi, którym ufasz i być może dla nich miałbyś ochotę na chwilę się ujawnić.

Tutaj nikt nie zna twojego języka, a ty nie znasz języka, którym posługują się mieszkańcy. Nie potrafisz odczytać żadnego znaku. Żadnej litery. Nie wiesz, co to za dom, co za ulica, nie wiesz czy to, co jesz jest wege, czy może z mięsem psa albo węża. Nikt na ciebie nie patrzy. Nikt nawet nie otrze się o ciebie, choć ulica jest zatłoczona ponad wszelkie wyobrażenie. 

Chińczycy o swojej samotności i nieumiejętności nawiązywania kontaktu mówią: Jesteśmy z pokolenia, któremu nie wolno było mieć brata ani siostry. Nie umiemy ze sobą rozmawiać. Jeśli dorastasz sam, całe życie będzie ci brakować tej swobody, żeby mówić, czego chcesz, i odwagi, żeby mówić, czego nie chcesz.

 To zapis podróży przez Państwo Środka z Konfucjuszem w roli przewodnika – po zaułkach współczesnych Chin i zakamarkach samotnego serca. A nieliczne wskazówki, które podróżnik uzyskuje od poznanych po drodze ludzi są niemal jak cytaty z Konfucjusza – wieloznaczne, dające szerokie pole do interpretacji.

Podczas pandemii więcej wydajemy na książki! Efekt? Księgarnie mają mniejsze DŁUGI!

Ponad 1500 zł zwrotu podatku DLA WSZYSTKICH! Ogromna ulga podatkowa na internet

Mówią, że decydujący jest pierwszy moment. Po raz pierwszy zobaczyłem Chiny o świcie. Z mapy na wyświetlaczu w samolocie wynikało, że lecimy nad Junnanem, gdzieś pomiędzy Tybetem a tym skrawkiem

świata, który obecnie nazywa się Mjanmą; my go nazywamy Birmą. Najpierw myślałem, że to morze chmur, ale kiedy zrobiło się jaśniej, wyjaśniło się: mgły przewalają się nad wierzchołkami gór.

Kiedyś myślałem, że mgliste pejzaże z chińskich pergaminów to metafora i poezja. Jak wiersze Tetmajera, które pisał między jedną kochanką a drugą.

Ale to była prawda.

Chiny miały się okazać krainą mgieł. We mgle człowiek nie rzuca cienia. Jest więc jeszcze bardziej samotny, niż byłby w słońcu.

Wędrujemy z autorem, bacznym obserwatorem, który potrafi czytać ludzkie emocje zdecydowanie lepiej niż znaki chińskiego pisma z Lijang w Yunnanie, przez Kunming, Guilin, Kanton, Hong Kong, Makau do Szanghaju.

Ten, kto pokona – jak on – tę drogę, będzie potrafił rozumieć i mówić, nie używając słów. Bo być może przeceniamy ich rolę?

Znaki są ważne.

Czasami warto im zaufać. Może znają drogę?

Zafoliowany napis „Tickets Here” wisiał przyklejony nad zwykłym biurkiem upchniętym pod ścianą. Rzeka ludzka opływała to biurko z dwoma komputerami jakby było wyspą w oceanie istnienia.

Wziąłem głęboki oddech i rzuciłem się w tę falę, ale, o dziwo, w nikogo nie uderzyłem, bo ludzie rozstępowali się przede mną w niewytłumaczalny sposób. Miliony rąk i nóg w pośpiechu, a żadna się ze sobą nie zderzała. Przepłynąłem.

Może znajdę bilet do Kunmingu? – nie miałem wielkiej nadziei, bo przecież zaczynał się chiński nowy rok i wszyscy ruszali w podróż.

Kanton wydawał mi się przerażającym miastem molochem. Gdzieś tam, dwie i pół godziny lotu stąd, był Kunming. Małe, kameralne miasto w górach. Cztery miliony mieszkańców. Coś dla mnie.

– Są bilety do Kunmingu? – zapytałem dziewczynę za biurkiem.

Zrozumiała. Gdybym nie zapytał, nie wiedziałbym, że jest tu ktoś, kto rozumie. W tym momencie był to jedyny człowiek na całej kuli ziemskiej, który wie, co do niego mówię. Miała szybkie palce i po chwili ekran wypluł tysiące chińskich znaków. Nie rozumiałem niczego.

– Dziś jest jeszcze dziesięć lotów do Kunming – powiedziała – ale nie ma miejsc. Nawet w klasie biznesowej.

Westchnąłem i zebrałem z ziemi plecak.

– Dokąd? – Uśmiechnęła się. – Trzeba być cierpliwym.

– Co to znaczy „być cierpliwym”? – Spojrzałem jej w oczy. Nie spałem od trzydziestu kilku godzin, nie jadłem od dawna, byłem brudny i z każdą sekundą czułem się coraz starszy.

– Być cierpliwym – powiedziała – to znaczy próbować do skutku. Tutaj naciskasz. Jeśli ktoś zdecyduje, że nie leci, zobaczysz, że ta litera zacznie się świecić na czerwono.

O autorzeGrzegorz Kapla - dziennikarz, pisarz i podróżnik, autor kilkuset artykułów i wywiadów oraz kilkunastu zbiorów reportaży podróżniczych. Jeden spośród nich ‒ W końcu i ty zapłaczesz ‒ został uhonorowany Nagrodą Magellana dla najlepszej podróżniczej książki roku 2019.

Stworzył serię powieści kryminalnych, których główną bohaterką jest podkomisarz Olga Suszczyńska. Bezdech, Bezwład i Bezmiar były nominowane do Nagrody Wielkiego Kalibru, a on sam za jedną z nich ‒ do Róż Gali.        

Popełnił olbrzymi błąd i zamiast zbudować dom, mieć kredyt, rodzinę i psa, roztrwonił życie na włóczęgę po świecie: od Himalajów po Ziemię Ognistą, od Bora-Bora po litewskie bezdroża. Od pełnych fesz-feszu Pustyń Rajdu Dakar po wyświechtaną słońcem Drogę Świętego Jakuba.

Pisanie jest dla niego specyficzną odmianą samotności, nie da się tego zajęcia uprawiać w tłumie. To setki godzin sam na sam z ludźmi utkanymi z liter. Woli poszukiwać tego, co nas łączy, niż grzebać w tym, co dzieli. 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze