We wtorek szef MSW Mładen Marinow i minister finansów Władisław Goranow potwierdzili, że informacja z wrażliwymi danymi o obywatelach pochodzi z serwerów urzędu podatkowego. Portal finansowy Kapitał podaje, że to największy w Bułgarii wyciek danych osobowych. Szacuje się, że cyberatak dotknął ponad 5 milionów Bułgarów, czyli około 70 procent mieszkańców kraju.
ZOBACZ TEŻ: Obniżka PIT-u do 17 proc. 25 milionów Polaków zapłaci niższy podatek dochodowy!
Minister uspokaja
Wykradzione dane podzielono na 57 teczek. Są to w większości informacje wrażliwe takie jak: imiona i nazwiska, adresy zamieszkania, numery PESEL czy informacje dotyczące oświadczeń podatkowych. Wśród nich znajdowały się również dane ministra finansów oraz innych parlamentarzystów. W treści maili rozsyłanych przez cybeprzestępców znajdował się zapis: "Stan waszego cyberbezpieczeństwa to parodia".
Według Władisława Goranowa z bazy danych Krajowej Agencji Przychodów (NAP) wyciekło około 3 procent danych. Z całości wykradzionych informacji o objętości 21 GB redakcjom udostępniono 11 GB. Minister twierdzi jednak, że nie ma niebezpieczeństwa dla pracy urzędu podatkowego i dalszego ściągania należnych podatków. Zapewnił też, że "obywatele nie powinni się niepokoić, ponieważ informacje, które wyciekły, nie wystarczają do otrzymania informacji o całościowej sytuacji ekonomiczno-finansowej danej osoby".
SPRAWDŹ TEŻ: Uwaga! Sanepid ostrzega! Salmonella w popularnej przyprawie
Minister poinformował, że Bułgaria zwróciła się o pomoc do europejskiej służby do walki z cyberatakami.