Projektowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacja prawa upadłościowego zawiera koncepcję, która roboczo nazwana została „klucze za dług”. Chodzi w niej o to, by osoba, która zaciągnęła kredyt hipoteczny i nie jest w stanie go spłacić albo zamierza się przeprowadzić, po oddaniu mieszkania nie miała już żadnych zobowiązań wobec banku, takich jak oprocentowanie i koszta około kredytowe (np. obowiązkowe ubezpieczenie).
- Człowiek, który znajduje się w takiej sytuacji jak konieczność pozbycia się lokum, musi sobie ułożyć życie na nowo. Wiszący na nim niczym pętla dług to utrudnia, a często uniemożliwia – wyjaśnia ideę wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, cytowany przez „Gazetę Prawną”, która ujawniła projekt.
Resort uspokaja też, że wejście w życie ustawy nie będzie wiązało się ze wzrostem kredytów hipotecznych czy cen nieruchomości.
- Wszystkich, którzy twierdzą, że kredyty podrożeją albo że banków nie stać na projektowane przez nas zmiany, odsyłam do zapoznania się z wynikami finansowymi sektora bankowego. Banki ponoszą pewne ryzyko biznesowe, a i nie jest niczym nadzwyczajnym, że one także muszą działać zgodnie z zasadą sprawiedliwości społecznej – zaznacza wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości.
DGP, idąc za opiniami ekspertów, zauważa jednak, że nie można uczyć obywateli, że wystarczy kiepska sytuacja finansowa, by dług został umorzony.
– Plan spłaty rozpisany na dwa–trzy lata pełni istotną funkcję wychowawczą – podkreśla cytowany przez dziennik dr Patryk Filipiak, adwokat i starszy partner w kancelarii Filipiak Babicz.
Chociaż dziennik informuje, że propozycje w zakresie upadłości konsumenckiej dotyczyć mogą obecnych kredytów (twierdzą, że zyskają na tym np. Frankowicze), resort temu zaprzecza. Zmiany, takie jak „klucze za dług” nie będą dotyczyć osób, które już posiadają kredyt hipoteczny, a przyszłych kredytobiorców.
- Wynika to z oczywistej zasady, że prawo nie działa wstecz, a zatem nie można zmieniać reguł w przypadku zawartych i realizowanych umów - wyjaśnia Jan Kanthak, Rzecznik Ministerstra Sprawiedliwości Dodaje też, że propozycje są propozycjami, a nie pewnym projektem. - Będą dyskutowane (ew. zmiany - przyp. red.) dopiero wtedy, jeśli Unia Europejska przyjmie dyrektywę w tej (upadłość konsumencka - przyp. red.) sprawie. Propozycje są przygotowywane właśnie w związku z koniecznością wdrożenia tej dyrektywy, której projekt został ogłoszony w zeszłym miesiącu przez Radę Unii Europejskiej - tłumaczy resort w odpowiedzi na publikację dziennika.