Odrealnienie polityków, brak przygotowania merytorycznego, brak refleksu, refleksji i pomyślunku nad tym co się mówi, w jakiej sytuacji i kontekście, to wszystko "wychodzi" w momencie niespodziewanych pytań od wyborców czy dziennikarzy.
Tym razem, "błyskotliwie" zareagowała minister rodziny, pytana o to jak rodzina ma kupić w Polsce mieszkanie? Maląg wtrąciła, jeśli mają zdolność kredytową... dopytywana przez prowadzącą Beatę Lubeckę, A jak nie mają? odparła: Jak nie mają, to nie biorą kredytów.
Podobne wypowiedzi kosztowały wielu polityków utratę stanowiska czy znaczny spadek w sondażach, albo przyklejenie łatki jak w przypadku "dupiarza" Trzaskowskiego. Przykład Komorowskiego już podawaliśmy. W 1997 r., kiedy Polskę nawiedziła olbrzymia powódź, ówczesny premier Cimoszewicz stwierdził: "Trzeba było się ubezpieczyć.
Równie "ciepło" przyjęty został przez Polaków po powrocie lider PO Donald Tusk. Na przykład, na jednym ze spotkań, tuż po zakończeniu oficjalnej części, podeszła seniorka do byłego premiera.
– Dlaczego pan nic nie robi? Dlaczego pan tak sprzyja Niemcom? (…) Proszę pana, ja mam 84 lata, przeżyłam wojnę i powstanie; jestem warszawianką, moi bracia zginęli w powstaniu warszawskim. Dlaczego pan narodowi polskiemu nie sprzyja, tylko sprzyja temu silniejszemu? Niemcy są silniejsze, Rosja jest silniejsza, a pan powinien wszystko robić, żeby walczyć, jeśli jest pan Polakiem. Bo może pan nie jest Polakiem? – mówiła kobieta.
Z "klasą" ex premier odwrócił się na pięcie, nie odzywając się ani słowem.
Na szczęście wyborcy mają dobrą pamięć i później za słowa i czyny rozliczają polityków przy urnach wyborczych.