W połowie lipca NIK ogłosił przetarg na zakup pięciu samochodów osobowych, z których jeden nie mógł kosztować więcej niż 111 tys. zł. Kilka dni temu Izba ogłosiła, że przetarg wygrała spółka Bohemian Motors, diler samochodów marki Skoda. Problem w tym, że nawet nie złożono ofert zakupu auta innego niż skoda, bo wymagania co do samochodu określone przez NIK były zbyt wyśrubowane – tak jakby z góry miały wskazywać, jakiej marki autem chcą jeździć urzędnicy.
ZOBACZ TEŻ: 34 mln zł strat! Lotnisko w Modlinie pod lupą NIK
Liczyła się bowiem nie tylko cena. Podczas ogłaszania przetargu podano bardzo dokładne wymiary aut, którymi ma jeździć kierownictwo NIK-u, zażyczono sobie welurowych dywaników, nawigacji z co najmniej 6-calowym ekranem itp. W dodatku samochody miały być wyprodukowane w bieżącym roku i nie pochodzić z wystawy. Wszystkie wymogi mógł spełnić tylko jeden model samochodu – Skoda Superb III. Jak sprawdziło money.pl, na polskim rynku po prostu nie ma drugiego takiego auta, które mogłoby dogodzić urzędnikom. Może oprócz volkswagena passata, ale ten z kolei jest za drogi.
ZOBACZ TEŻ: Zalegasz z abonamentem, zapomnij o pełnym zwrocie z podatku
Eksperci nie kryją oburzenia. Podkreślają, że wszystko wskazuje na to, iż przetarg ustawiono pod konkretny model auta. - Takie przetargi już przestały się zdarzać, a jeśli już się zdarzają, to w jakichś małych gminach, gdzie wójt ma kaprys, by jeździć sobie konkretnym modelem samochodu – mówi anonimowo specjalista ds. zamówień publicznych, podkreślając, że w przypadku NIK-u takie zachowanie jest szczególnie rażące. Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli nie ma sobie nic do zarzucenia. Podkreśla, że przetarg zorganizowano zgodnie z prawem, nie chce jednak na razie poinformować, jaki model skody został wybrany.
NIK ustawił przetarg na samochody dla kierownictwa?
Czyżby instytucja, do której zadań należy wytykanie nieprawidłowości rozmaitym organom, sama miała za uszami? - Specjaliści uważają, że Najwyższa Izba Kontroli ustawiła przetarg na samochody dla kierownictwa pod jeden konkretny model auta – mówi Dariusz Ziembliński, ekspert Business Centre Club w dziedzinie zamówień publicznych, z którym rozmawiał portal money.pl.