To będzie prawdziwa rewolucja. W Otwartych Funduszach Emerytalnych uczestniczy niemal 16 milionów osób, które zgromadziły ponad 162 miliardy złotych. Rząd zapowiedział, że w przyszłym roku pieniądze te staną się prywatne, czyli trafią do uczestników OFE. Opcją domyślną będzie przelanie zgromadzonych przez nas środków na Indywidualne Konta Emerytalne. W tej sytuacji państwo pobierze opłatę w wysokości 15 proc. (rozłożoną na dwie raty). Ale będziemy mogli też zdecydować o przekazaniu naszych pieniędzy do ZUS. Co prawda ominie nas opłata przekształceniowa ale trzeba pamiętać, że wypłacana z ZUS emerytura obłożona jest podatkiem PIT. Dzisiaj najniższa jego stawka to 17 proc., czyli więcej niż opłata przekształceniowa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Płaca minimalna 2020. Najniższe pensje idą mocno w górę
O to, które rozwiązanie jest lepsze, pytamy eksperta.
- Z całą stanowczością mówię, że IKE – ocenia prof. Zbigniew Krysiak, ekspert w dziedzinie rynków kapitałowych i rynków finansowych. - Opłata może kogoś zniechęcić, ale w IKE pieniądze są nasze i, przede wszystkim, jeśli za kilka lat zmieni się rząd, nie wiadomo, czy by ratować budżet nie narzuci wyższych podatków. Wtedy, gdybyśmy wybrali opcję pieniądze z OFE przelane na ZUS, czyli traktowane byłyby jako nasza emerytura, będzie nam zabierane ich tyle, ile wyniesie podatek, np. 30 proc.
Kolejną istotną rzeczą jest fakt, że wybierając IKE pieniądze będziemy mogli pobrać już wcześniej, w wieku 60 lat. Opcja ZUS zmusza nas do czekania na wiek emerytalny, a ten za kilka lub kilkanaście lat może być zwiększony. To nie jedyny haczyk.
- Jeżeli nasze pieniądze z OFE przelejemy na ZUS, to po naszej śmierci tyle, ile ich tam zostanie, po prostu przepadnie. One nie są dziedziczone. W IKE, jeżeli powiedzmy pobralibyśmy 8 tys. złotych z naszych 30 tys. złotych, i nagle byśmy zmarli, to 22 tys. złotych odziedziczą nasi bliscy – wyjaśnia prof. Krysiak.
Pytanie tylko, czy nie musimy obawiać się, że z IKE stanie się to samo, co z OFE w 2014 roku?
- Nie ma takiej obawy – ucina ekspert. - To są pieniądze, które znajdują się w depozycie, ale naszym, prywatnym. Po prostu tak, jakbyśmy zawarli umowę z bankiem, że on nam przetrzymuje nasze pieniądze, inwestuje, ale my nie możemy mieć do nich dostępu do określonego terminu – kończy prof. Zbigniew Krysiak.
Propozycja rządu jest więc wolnościowa, w przeciwieństwie do tego co zrobił rząd PO-PSL, który znacjonalizował środki z OFE, żeby łatać budżet. PiS prywatyzuje środki z OFE - oddaje je ludziom , pozostawiając wybór: wybierasz ZUS - płacisz podatek od emerytury w przyszłości, wybierasz IKE – teraz ponosisz opłatę, ale potem wypłacasz bez podatku.