Z roku na rok maleje liczba składanych wniosków o kredyt studencki. Chociaż jego warunki są dla studentów bardzo preferencyjne, mogą przysporzyć wielu problemów w kilka lat po studiach - nie bez powodu coraz mniej osób zwraca się do banku o tę formę pożyczki. W roku akademickim 2016/2017 złożonych zostało 4456 wniosków kredytowych, przy czym rok wcześniej liczba ta wynosiła 5320, a dwa lata wcześniej aż 7469.
Zobacz koniecznie: Portfel studenta. Średnio miesięcznie potrzebują 1600 zł na utrzymanie [INFOGRAFIKI]
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego co roku zmienia zasady przyznawania kredytów studenckich, zmniejsza progi dochodu na jedną osobę, poszerza grupę odbiorców, aby zachęcić jak największą liczbę osób do zaciągnięcia zobowiązań.
- Młodzi Polacy coraz bardziej świadomie podchodzą dziś do kwestii swoich finansów, co jest bardzo dobrą wiadomością. Starają się odkładać pieniądze i podejmować pracę jeszcze w trakcie studiów. Być może dlatego właśnie maleje liczba zaciąganych kredytów studenckich – 20-latkowie nie chcą zmagać się z długami zaraz po studiach – mówi Karolina Bąk, Dyrektor Pionu Planowania i Analiz z BEST S.A.
Czy to się opłaca?
Fakt, kredyt studencki może być zbawienny dla osób, które mają problemy finansowe, konieczne jest dla nich studiowanie poza miejscem zamieszkania lub nie mają możliwości podjęcia pracy. Jego oprocentowanie jest niskie (w tym roku 1,75 proc.), a warunki zachęcające: przez okres trwania studiów student otrzymuje transze w wybranej przez siebie wysokości (1000, 800, 600 lub 400 zł). Dopiero po dwóch latach od zakończenia nauki zaczyna spłacać zobowiązanie, ale raty mają wysokość tylko połowy wartości transzy. Przykładowo: jeśli student zadecyduje, że chce otrzymywać 600 zł co miesiąc od banku, w dwa lata po ukończonych studiach spłaca co miesiąc tylko 300 zł plus minimalne odsetki. Eksperci przestrzegają jednak przed pochopnym zaciąganiem, pozornie nawet tak korzystnych zobowiązań finansowych.
- Należy zastanowić się, czy warto wchodzić w dorosłe życie z długiem wartym czasem nawet 30 000 zł, nie licząc nawet odsetek. Szczególnie, gdy koszty utrzymania młodych ludzi nie są wysokie, bo np. mieszkają z rodzicami. Perspektywa otrzymywania co miesiąc „kieszonkowego" może być kusząca, ale w rzeczywistości dług ten trzeba będzie spłacić, a nie każdy student ma możliwość zdobycia dobrze płatnej pracy nawet w dwa lata po studiach – mówi Karolina Bąk z BEST S.A.
Sprawdź też: Nowy rok akademicki. Co 6 młody Polak nie pracuje i nie uczy się
Mimo że młodzi Polacy coraz bardziej interesują się swoimi wydatkami i budżetem, to od marca 2016 r. do marca 2017 r. zaległości młodych Polaków wzrosły o 1,4 mld złotych. W 2016 roku wysokość długów osób w wieku 18-24 lat wynosiła 0,7 mld zł, a w ciągu ostatnich 10 lat osoby w wieku 18-24 lat zadłużone były średnio na 3072 zł.
700 mln studenckich długów
Podstawowym warunkiem zawarcia umowy kredytu jest spełnienie kryterium dochodowego. W roku akademickim 2017/2018 maksymalny dochód na osobę w rodzinie uprawniający do otrzymania kredytu został ustalony w wysokości 2.500 zł (kwota netto). W ubiegłym roku najwięcej osób (ok. 40 proc.) uzyskało kredyt z wysokością miesięcznej transzy 1.000 zł. Kredyt w wysokości 800 zł miesięcznie wybrało 25 proc. kredytobiorców, 600 zł – 32 proc. kredytobiorców, a 400 zł – 3 proc. kredytobiorców. W przypadku, gdy kredytobiorca ma problem ze spłatą zobowiązania, dług może zostać przekazany do windykacji. Spośród wszystkich udzielonych w latach 1998–2016 kredytów studenckich, w całości spłaconych zostało ok. 275 tysięcy. Z systemu nadal korzysta ok. 119 tys. osób, z czego w trakcie karencji lub spłaty jest ok. 89 tysięcy, a w trakcie wypłat – ok. 30 tysięcy.