- Polacy nie robią zapasów węgla, a składy opału świecą pustkami.
- Stabilizacja cen i dostępność węgla po zawirowaniach wojennych.
- Coraz więcej osób rezygnuje z węgla na rzecz alternatywnych źródeł ogrzewania.
Po wybuchu wojny na Ukrainie Polska zmagała się z brakami węgla.
Tuż po wybuchu wojny w Ukrainie, Polska zmagała się z poważnym kryzysem na rynku węgla. Wprowadzone embargo na rosyjski węgiel spowodowało konieczność importu z odległych zakątków świata. Jak pisze "Fakt" Polska sprowadzała węgiel z Kolumbii, RPA, a nawet Australii.
Importowany węgiel często był słabej jakości, a jego cena dochodziła do astronomicznych 4 tys. zł za tonę. Wtedy też za rządów PiS wprowadzono "dodatek węglowy", który dofinansowywał zakup węgla nawet do 3 tys. zł.
Już po kryzysie węglowym? Oto ceny na składach
Obecnie sytuacja uległa stabilizacji. Jak mówi w rozmowie z "Faktem" Halina Gierszewska, właścicielka składu opału w Białogardzie węgiel typu orzech kosztuje 1880 zł za tonę. Kostka kosztuje 2050 zł. Cieszący się "sporym powodzeniem" brykiet kosztuje 1570 zł za tonę.
Właścicielka składu podkreśla, że dostępność węgla się poprawiła, na ten najbardziej kaloryczny trzeba wciąż czekać.
Nie będzie kolejek w składach węgla. Coraz więcej osób zmienia źródła ogrzewania
Mimo zbliżającego się sezonu grzewczego, ruch na składach opału jest niewielki. Halina Gierszewska tłumaczy "Faktowi", że we wrześniu zwykle klienci "zbierają pieniądze po wakacyjnych wydatkach i zakupie wyprawki dla dzieci".
Zainteresowanie powinno wzrosnąć w październiku, ale tłumów i kolejek się nie spodziewa, bo klienci "kupują węgiel w mniejszych ilościach". Powody? M.in. większa popularność ogrzewania pompami ciepła, gazem, czy drewnem.
