Twardy lockdown od 27 marca
Minister zdrowia Adam Niedzielski na czwartkowej konferencji prasowej ogłosił, że salony fryzjerskie i kosmetyczne będą zamknięte od soboty do 9 kwietnia. Po tej decyzji placówki przeżywają prawdziwe oblężenie. - Mamy bardzo dużą liczbę niezadowolonych klientów, którzy dzwonią, aby przesunąć im termin wizyty. Ale obsłużyć ich wszystkich nie jesteśmy w stanie. Masakra co się dzieje" – powiedziała PAP właścicielka jednego z kieleckich salonów fryzjerskich. Dodała, że decyzja o zamknięciu salonów została ogłoszona zbyt późno.
- To niedorzeczne, żeby robić coś takiego praktycznie dzień przed. Tym bardziej, że mamy okres przedświąteczny. Mamy mnóstwo zapisanych ludzi, którzy liczyli, że zostaną obsłużeni. Ale nasz rząd uwielbia robić takie niespodzianki z dnia na dzień. To jest nienormalnie, bo wtedy wszyscy rzucają się na raz. Nie daje się ludziom czasu – zaznaczyła.
RTV EURO AGD otwarte mimo lockdownu. Firma nic nie robi sobie z zakazu handlu
- Mamy nawał klientów, ale nie będziemy ich w stanie obsłużyć. Nie ma takiej możliwości, aby klientów zapisanych na cały tydzień, obsłużyć w ciągu jednego dnia – nie ukrywała właścicielka kolejnego salonu fryzjerskiego. - Jeśli to potrwa tylko przez dwa tygodnie, to jakoś będziemy musieli sobie poradzić i przetrwać. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, jeśli to potrwa dłużej – dodała.
Identyczna sytuacja panuje w salonach kosmetycznych. - Mamy bardzo dużo klientów, ale nie obsłużymy ich wszystkich, nie ma takiej możliwości. Nie jesteśmy w stanie sobie z tym wszystkim poradzić – powiedziała PAP pracownica kieleckiego salonu kosmetycznego. - Od czwartku pracujemy nawet po godzinach. Cały grafik mamy zajęty, ale nie przyjmiemy wszystkich klientów. Nie można było ogłosić tej decyzji wcześniej? - pytała właścicielka kolejnego salonu kosmetycznego.