Pandemia koronawirusa uderzyła w wiele sektorów gospodarki. Z ogromną siłą dotknęła szczególnie rynek usług gastronomicznych. Przez przedłużające się obostrzenia restauratorzy w Polsce walczą o przetrwanie. W krótkim czasie restrykcje przełożyły się na falę bankructw. Obecnie w Polsce działalność gastronomiczna została ograniczona wyłącznie do wydawania posiłków na wynos lub z dowozem. Z tego powodu jedne restauracje już się zamknęły, kolejne, by przetrwać balansują na granicy prawa. Do tych ostatnich należy cieszyńska pizzeria "U Trzech Braci", która zaczęła działać stacjonarnie, mimo panujących w kraju obostrzeń. Restaurację uruchomiono w piątek, 8 stycznia. Już następnego dnia, w sobotę, w lokalu pojawiła się policja i sanepid. Według relacji właścicieli, służby kilkakrotnie próbowały znaleźć powód, aby zamknąć lokal. W niedzielę ponownie pojawili się funkcjonariusze policji. Mundurowi U Trzech Braci pojawili się aż czterokrotnie, było ich 21, a mimo to nie wyegzekwowali zamknięcia restauracji. Sprawą zajmie się Sanepid, który może nałożyć nawet 30 tys. złotych kary.
ZOBACZ: Ta branża liczy GIGANTYCZNE straty. Jej przyszłość rozstrzygnie się w ciągu dwóch tygodni
Restauratorzy otwierając lokal, powołali się na głośny wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu w sprawie fryzjera ukaranego przez sanepid za ostrzyżenie klienta, który orzekł, że sanepid, na podstawi rządowego rozporządzenia, kar nakładać nie może.
- Jest obowiązująca od 1995 r. swoboda prowadzenia działalności gospodarczej i na tym się opieramy. To nam daje prawo do tego, co robimy. A tu nagle pojawia się jakieś rozporządzenie stojące w sprzeczności z zapisami Konstytucji. I dlatego postanowiliśmy kontynuować naszą działalność - mówił na łamach "Dziennika Zachodniego" Tomasz Kwiek, współwłaściciel restauracji "U Trzech Braci" w Cieszynie.
O komentarz w tej sprawie postanowiliśmy zapytać ekspertów. Rzecznik Praw Obywatelskich przypomina, że w swoich wystąpieniach kierowanych do Prezesa Rady Ministrów i Ministra Zdrowia zwracał uwagę, że wprowadzany na podstawie rozporządzeń zakaz prowadzenia działalności gospodarczej nie ma ustawowej podstawy. "Wspomniany więc wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu w pełni te tezy Rzecznika potwierdza" - czytamy w mailu. Urząd wyraża również chęć pomocy przedsiębiorcom, jeśli zostaną oni ukarani mandatem przez sanepid. "Jeżeli chodzi o sprawę restauracji z Cieszyna, o której Pani pisze, to o ile zostanie nałożona na jej właścicieli przez Inspekcję Sanitarną kara pieniężna i wyrażą oni takie oczekiwanie, Rzecznik jest gotów zbadać tę sprawę" - dodaje urząd.
Sprawę skomentował również Patryk Wachowiec, analityk prawny w Forum Obywatelskiego Rozwoju. Oto jego komentarz:
"WSA w Opolu potwierdził to, o czym od miesięcy mówiły środowiska prawnicze i organizacje pozarządowe – jeśli władza uważa, że poradzi sobie z pandemią bez wprowadzania stanu klęski żywiołowej, to nie może używać instrumentów, jakie przewiduje konstytucja w czasie stanu nadzwyczajnego. Rządzący poszli jednak o krok dalej i nie respektują nawet ustawy o chorobach zakaźnych, którą mogą przecież znowelizować w każdym czasie. Wydawane na jej podstawie rozporządzenia zakazujące działania kolejnym branżom, radykalnie ingerujące w wolność zgromadzeń czy przemieszczania się radykalnie ingerują w prawa i wolności człowieka i, jak słusznie wskazał sąd w Opolu, są niekonstytucyjne. W praworządnym państwie władza może bowiem tylko tyle, na ile pozwala jej prawo. To dopiero pierwszy tak ważny wyrok, ale w najbliższych miesiącach należy spodziewać się więcej podobnych orzeczeń.
Wspomniane rozporządzenie szczególnie mocno uderza w branżę gastronomiczną zakazując wydawania posiłków na miejscu. Z punktu widzenia transmisji wirusa nie wydaje się, by było to niezbędne – podobnie należałoby zabronić wstępu do sklepów czy lokali usługowych. Dla wielu restauracji to właśnie obsługa klientów na miejscu stanowi istotę działalności, więc tak radykalne ograniczenie wolności gospodarczej traktowałbym tak naprawdę jako jej zakaz, którego to nie można wprowadzać aktem niższego rzędu.
Niestety, wprowadzony mechanizm nakładania kar przez sanepid nie motywuje do otwierania lokali. Decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności, a wyrok sądu administracyjnego zapada po wielu miesiącach. Zakładam, że skoro znajdują się przedsiębiorcy gotowi do przejścia całej batalii prawnej z sanepidem czy policją, to nie zatrzyma ich żadna bezprawna kara. Myślę, że kiedyś przyjdzie czas na wyciągnięcie odpowiedzialności od rządzących i weryfikację wszystkich nielegalnych obostrzeń."