Pandemia przyspiesza rewolucję medyczną

i

Autor: Materiały Prasowe

Pandemia przyspiesza rewolucję medyczną

2020-10-27 0:00

O tym, czy telemedycyna zdała egzamin w czasie pandemii, dyskutowali zaproszeni na debatę lekarze i eksperci rynku zdrowotnego.

Telemedycyna, zwłaszcza w dobie pandemii koronawirusa, stała się nie tylko tematem dyskusji, lecz także bezpieczną formą kontaktu pacjenta z lekarzem. O jej znaczeniu, bezpieczeństwie, a także ryzyku, jakie ze sobą niesie, rozmawialiśmy podczas kongresu „e-Polska. Rewolucja Cyfrowa”.

AGNIESZKA GROTEK, dziennikarka „Super Biznesu”:  – Jak rozwinęła się telemedycyna podczas pandemii i w jaki sposób placówki PZU Zdrowie przygotowują się do pracy w nadchodzących tygodniach, a nawet miesiącach, które pod względem epidemicznym mogą być bardzo trudne?

ANNA JANICZEK prezes PZU Zdrowie: – Niestety, dane dotyczące pandemii w Polsce nie nastrajają pozytywnie. Pokazują, że to, co przeżyliśmy wiosną tego roku, to była przygrywka do tego, co mamy obecnie. W tym trudnym okresie to telemedycyna zapewniła ciągłość opieki medycznej. W PZU Zdrowie telemedycynę testowaliśmy już od dłuższego czasu, jeszcze długo przed pandemią. Ale do marca, kwietnia tego roku nie była ona popularną formą. W tej chwili zwracają się nam te narzędzia, w które zainwestowaliśmy wcześniej. Mam na myśli nasz portal „Moje PZU” czy aplikację mobilną służącą do umawiania wizyt, ale też do obsługi naszych pacjentów. Obecnie za ich pomocą pacjent może skorzystać z e-skierowania, e-recepty, z zamówienia leków do wybranej apteki, a przede wszystkim ze zdalnej porady lekarza. Mamy też na naszym portalu coś takiego jak „Wirtualna Przychodnia”. Mogą z niej skorzystać także osoby, które nie są pacjentami abonamentowymi PZU Zdrowie. Dostępne są tam wizyty u popularnych internistów, ale i lekarzy innych specjalizacji. Mocno rozwinęły się zdalne porady psychologów w formie telemedycyny. Na szczęście od początku roku byliśmy przygotowani na trudną sytuację i mieliśmy w naszym zespole psychologów, którzy potrafią zdalnie udzielać porad. W aplikacji, jak i na portalu, udostępniamy też bezpłatny wywiad medyczny pod kątem objawów COVID-19. Tam nie dostajemy diagnozy, ale jest to wsparcie dla pacjentów w postępowaniu w przypadku zauważenia u siebie niepokojących objawów. To ma rolę wspomagającą i uspokajającą. Najbardziej cieszy mnie to, że telemedycynę docenili też sami lekarze. Podczas rozmów, jakie teraz z nimi prowadzę, zauważam, że większość z nich chwali sobie to rozwiązanie – chociażby dlatego, że mają możliwość konsultowania zdalnie niektórych przypadków, np. pacjentów, którzy mieszkają w odległym regionie.

Agnieszka Grotek: – Panie doktorze, to z panem kontaktują się pacjenci w pierwszej kolejności. Jak wygląda zdalna medycyna z pana perspektywy i doświadczenia? Czy takie rozwiązanie faktycznie się sprawdza?

LEK. MED. NARCYZ SADŁOŃ specjalista rehabilitacji medycznej:  Doświadczam pracy z pacjentem z wykorzystaniem usług telemedycznych już od wielu lat. Myślę, że 50 proc. pacjentów z mojej prywatnej praktyki korzysta z porad telemedycznych. Od początku współpracy z PZU Zdrowie współtworzyłem system usług telemedycznych i mogę powiedzieć, że z przyjemnością obserwuję, jak bardzo to się zmieniło. W telemedycynie najważniejsze jest to, że możliwa jest dostępność usługi medycznej praktycznie przez całą dobę. Lekarz może na odległość udzielić skutecznej porady wtedy, kiedy pacjent tego potrzebuje. I ta skuteczność telemedycyny w moim przekonaniu jest najważniejsza. Dostępność 24-godzinna bez konieczności przemieszczania się. Skokowa zmiana w jakości usług nastąpiła wraz z procesami legislacyjnymi, które dopuściły możliwość korzystania z takiej usługi, zarówno informacyjnej, ale i poszerzonej o możliwość wystawienia e-recepty, e-zwolnienia czy e-skierowania. To jest przełomowy moment w usługach telemedycznych, który zawdzięczamy działalności byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. PZU Zdrowie było do tego przygotowane – udostępniało nawet swoje doświadczenia z tym związane. Ale by system teleporad stosować w pełni, była potrzebna zmiana prawna. Warto jednak zaznaczyć, że sama zmiana prawna nie spowodowała nagle odblokowania się środowiska medycznego i pacjentów na to, by korzystać z usług telemedycznych. Szczególnie mniej chętnie podchodzili do tego nieco starsi lekarze, którzy z obsługą informatyczną mają większe trudności niż młodzi medycy. Skokową zmianą w podejściu do telemedycyny był wybuch pandemii i związane z nią ograniczenie mobilności. W tej sytuacji sięgnięcie po telemedycynę stało się niezbędne. I w dużej mierze sprostaliśmy wyzwaniu. Ja na co dzień spotykam się z pacjentami, ich opiniami. I pacjenci są zadowoleni z tego, że mogą z telemedycyny korzystać.

Agnieszka Grotek: – Jak wygląda taka wirtualna wizyta u lekarza medycyny rodzinnej?

Lek. med. Narcyz Sadłoń: – Pacjent zdalnie zgłasza chęć i potrzebę uzyskania porady telemedycznej. Lekarz ma listę pacjentów z podanymi godzinami, w których ma do nich dzwonić. Jeśli pacjent wcześniej przesłał dane dotyczące stanu swojego zdrowia, lekarz oczywiście może z nich skorzystać. W przypadku PZU portal pacjenta jest dla lekarza otwarty, czyli to, co pacjent przekaże lekarzowi, on otrzymuje. Również mogą tam znajdować się informacje o wcześniejszych badaniach, skierowaniach, zwolnieniach lekarskich, czyli cała zgromadzona baza danych dotyczących zdrowia pacjenta. O ustalonej godzinie dzwonię do pacjenta. Mogę w czasie rozmowy robić notatki i przeprowadzić pełny wywiad z pacjentem. Na bieżąco w programie wszystkie dane i uwagi są zanotowane i, jeśli jest taka potrzeba, pacjent od razu dostaje e-receptę, e-zwolnienie czy e-skierowanie do danego specjalisty czy na dodatkowe badania. Jeżeli okaże się, że pacjent czegoś zapomniał powiedzieć i chciałby coś dodać, może na bieżąco w portalu mojePZU uzupełnić dane.

Agnieszka Grotek: – W przypadku medycyny rodzinnej telemedycyna może się sprawdzać, ale czy równie skuteczna jest w przypadku medycyny specjalistycznej, kiedy to pod opieką lekarza są pacjenci z poważnymi przewlekłymi chorobami, po inwazyjnych zabiegach medycznych itd.?

DR HAB. N. MED. PAWEŁ BALSAM kardiolog, adiunkt w I Katedrze i Klinice Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, sekretarz Komisji Informatyki i Telemedycyny Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego:  – Chciałbym podkreślić, że telemedycynę należy traktować jak narzędzie w naszych rękach, tak jak stetoskop czy ciśnieniomierz. Powinniśmy mieć umiejętność rozsądnego korzystania z tego narzędzia. To jest podstawa bezpieczeństwa i skuteczności wykorzystywania telemedycyny. Dlatego w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym przy ul. Banacha w Warszawie, mamy triaż pacjentów. My, jako lekarze, na podstawie wstępnych informacji czy też skierowania do poradni decydujemy o tym, czy ma to być wizyta on-line, czy bezpośrednio w poradni. Nie każdą wizytę specjalistyczną da się przeprowadzić w formie teleporady. Na pewno nie możemy tu mówić o wszelkich wizytach, gdzie następuje zaostrzenie przewlekłej choroby, jak zaostrzenie przewlekłej niewydolności serca, nasilenie dolegliwości bólowych u pacjenta z przewlekłą chorobą wieńcową. Ale wykorzystanie telemedycyny jest genialne np. wśród pacjentów, których wypisujemy ze szpitala po planowych zabiegach. Ja u nas zajmuję się głównie zabiegowym leczeniem zaburzeń rytmu serca i dla mnie idealnym rozwiązaniem jest to, że według Narodowego Funduszu Zdrowia pacjentowi przysługuje tzw. wizyta pohospitalizacyjna w ciągu 30 dni od wypisu ze szpitala. W tym okresie wcale nie muszę zobaczyć tego pacjenta. Ważne, żebym mógł z nim porozmawiać, dowiedzieć się, czy są jakieś dolegliwości, które po zabiegu są niepokojące. Jeśli tak, to mogę tego pacjenta zaprosić na wizytę. Pokazuje to, że telemedycyna jest narzędziem, a nie jest panaceum na wszystkie działania. Plusem tej pandemii jest to, że nasi rządzący przełamali się i uwierzyli w telemedycynę. NFZ zaczął finansować usługi telemedyczne, zarówno w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, jak i również ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, o co jako Komisja Informatyki walczyliśmy od 2014 r. Trzeba wybrać, jedno lub drugie, ale po wstępnej decyzji, po triażu pacjentów. Czy ten triaż ma być prowadzony przez pielęgniarkę czy lekarza? Należy zbudować i usankcjonować taki system działania wewnątrz danej jednostki. Ale nie może być tak, że mamy tylko jedną usługę, bo naprawdę jest ogrom pacjentów, których nie możemy zdalnie skonsultować i w taki sposób udzielić im pomocy.

Agnieszka Grotek: – W naszej rozmowie pojawia się zarówno publiczna, jak i niepubliczna ochrona zdrowia. Sposoby ich funkcjonowania znacznie się różnią. Ale jak w tym trudnym czasie pandemii te dwa sektory mogą współpracować?

Anna Janiczek: – Ubolewam nad tym, że jest zła prasa telemedycyny, a media społecznościowe zalewane są negatywnymi memami o telemedycynie. U nas telemedycynę doceniają zarówno pacjenci, jak i lekarze. W PZU Zdrowie stawiamy duży nacisk na jakość. Oczywiście badamy satysfakcję klientów i porównując satysfakcję z wizyt stacjonarnych do telemedycznych, muszę powiedzieć, że jest duży skok na korzyść wizyt zdalnych. To one są obecnie lepiej oceniane przez pacjentów. Każda z naszych 130 placówek przez okres pandemii pozostała otwarta. Mam nadzieję, że teraz też tak pozostanie. My zachęcaliśmy pacjentów do koniecznych wizyt i zapewnialiśmy, że u nas jest bezpiecznie. Mało tego, otworzyliśmy dodatkową w Warszawie tzw. placówkę przyszłości, w której znajdują się m.in. elektroniczne stetoskopy, przenośne głowice USG i inne innowacyjne rozwiązania. Informując o otwarciu placówki, mówiliśmy, że zachowane są odstępy między krzesłami w poczekalni, są bezdotykowe kosze, wietrzone gabinety i zmienione grafiki lekarzy, które uwzględniają przerwy. Słowem, że jest bezpiecznie. Apeluję w imieniu naszych lekarzy o to, byśmy pomimo pandemii nie odkładali badań profilaktycznych. Dlatego też zdecydowaliśmy nie zamykać placówek i cały czas wspierać w taki sposób także publiczną służbę zdrowia – szczególnie w zakresie profilaktyki. Wiemy, że teraz wszyscy są skupieni tylko na koronawirusie. Ale po rozmowach z onkologami wiem, że długoterminowo bardzo boją się wysypu chorób nowotworowych w zaawansowanych stadiach. A wracając do sedna pytania, to myślę, że sektor prywatny jest często prekursorem nowinek i rozwiązań telemedycznych. Jeżeli chodzi o telemedycynę, to działamy zarówno jako prywatni operatorzy medyczni w Telemedycznej Grupie Roboczej. To tam opracowujemy wspólnie różnego rodzaju rozwiązania, testujemy je, a przede wszystkim wypracowujemy zasady działania takich zdalnych konsultacji. W tej chwili zainteresowanie telemedycyną jest ogromne, ale konieczne jest też wypracowanie standardów, przeszkolenie lekarzy z obsługi zdalnej pacjenta. Jeśli cofniemy się o kilka miesięcy do momentu wybuchu pandemii, zauważymy, że cała Grupa PZU wspierała walkę z koronawirusem w sposób i materialny, i niematerialny. Przekazywaliśmy środki finansowe do szpitali i na zakup środków ochrony. Udostępniliśmy także 200 aut, które woziły osoby wykonujące testy do osób przebywających na kwarantannie. Udostępnialiśmy tzw. opaskę życia na oddziałach ratunkowych, która monitorowała funkcje życiowe pacjentów. A przede wszystkim skierowaliśmy swoich lekarzy i psychologów, by w tym najgorętszym okresie wspomogli infolinie NFZ. Tych form wsparcia i pomocy było bardzo dużo.

ROZMAWIAŁA AGNIESZKA GROTEK

Pandemia przyspiesza rewolucję medyczną

i

Autor: Materiały Prasowe

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze