W marcu i kwietniu br. wiele firm było zmuszonych do redukcji zatrudnienia, a nawet czasowego zamknięcia swoich biur, lokali czy zakładów. Lockdown przyszedł nagle i nie dał czasu na przygotowania. Trzeba było działać tu i teraz, co zazwyczaj wiązało się z koniecznością podejmowaniem szybkich decyzji. Choć były przedsiębiorstwa, w które pandemia nie uderzyła ekonomicznie, nawet one do zatrudniania nowych osób czy podejmowania współpracy z agencjami HR podchodziły ostrożnie. - Tymczasem firmy współpracujące już z agencjami, doceniły tę kooperację, gdyż dzięki niej szybciej i z większą elastycznością zarządzały pracownikami. Co więcej, w sytuacji przymusowych zwolnień mogły również liczyć na wsparcie agencji. W LeasingTeam wielokrotnie udawało nam się delegować pracowników zwolnionych u jednego pracodawcy do innych projektów, nawet przy konieczności relokacji do innego województwa. Taką elastyczność umożliwia usługa pracy tymczasowej i outsourcing - wyjaśnia Edyta Kowalczyk, dyrektor ds. kluczowych klientów w LeasingTeam Group.
ZOBACZ TAKŻE: Pracujesz zdalnie, zapłacisz specjalny podatek. SZOKUJĄCY projekt banku
Druga fala pandemii, choć gwałtowniejsza, nie pociąga za sobą tak szybkich i niekiedy ostatecznych decyzji pracodawców, jak miało to miejsce na przełomie 1 i 2 kwartału. Obecnie firmy mierzą się z wyzwaniem zapewnienia ciągłości pracy w przypadku kwarantanny części załogi. Odpowiednie przygotowanie się na tę ewentualność może uchronić przedsiębiorstwa przed takim skutkami, jak wypłacanie nadgodzin dla pracowników nie objętych kwarantanną czy zatrzymanie lub drastyczne ograniczenie działalności. Nie bez znaczenia jest też stres, zmęczenie i podupadające morale załogi.
By stawić czoła deficytom kadrowym wynikającym z pandemii, w pierwszej kolejności firmy szukają wewnętrznych rozwiązań, np. uruchamiając „ad hoc” rekrutacje przez własny dział HR. Trzeba jednak brać pod uwagę, że wymaga to pełnego zaangażowania, co wymusza odłożenie innych projektów albo generuje dodatkowe koszty w postaci nadgodzin. Jednocześnie włożony wysiłek i poświęcony czas wcale nie dają gwarancji uzyskania zamierzonego efektu. Wpływa na to wiele zmiennych: liczebność wewnętrznego zespołu HR, doświadczenie poszczególnych rekruterów, narzędzia i umiejętności dotarcia do właściwych kandydatów.
Część firm ratuje się też czasowym przesuwaniem pracowników z innych działów, np. z magazynu na produkcję. Są tu jednak ograniczenia: można to zrobić na maksymalnie 3 miesiące w roku, stanowisko musi odpowiadać kwalifikacjom pracownika a wynagrodzenie nie może się obniżyć (art. 42 § 4 kodeksu pracy).
Wobec aktualnej sytuacji epidemiologicznej, ale też i w związku z sezonem grypowym, przedsiębiorstwa, zwłaszcza produkcyjne, powinny przygotować zawczasu procedury wewnętrzne na wypadek nagłych i być może masowych absencji pracowników. Im większa skala biznesu, tym mniej można zdać się na przypadek, liczyć na szczęście, czy bazować na doraźnych działaniach.
SPRAWDŹ TAKŻE: Gigantyczne rekompensaty dla gwiazd disco polo. Jest oświadczenie rządu
Rekrutacja i zatrudnienie pracowników z odpowiednimi kompetencjami i dostępnych „od zaraz” nie należą do łatwych zadań. Przygotowując się na taką ewentualność, warto z wyprzedzeniem podjąć rozmowy z profesjonalną agencją zatrudnienia, która w krótkim czasie będzie w stanie zapewnić ciągłość i skuteczność procesu dzięki szerokiej bazie kandydatów oraz dużym zasobom rekrutacyjnym.
Outsourcing i praca tymczasowa to sposób na efektywne zarządzania nieobecnościami pracowników niezależnie od tego czy mamy do czynienia z kilkudniowym L4, dwutygodniowym urlopem, czy z kwarantanną. Doświadczona agencja zatrudnienia jest w stanie oddelegować kandydatów na zastępstwo nawet w ciągu kilku dni, a działając na terenie całej Polski, potrafi dotrzeć niemal do każdego kandydata zainteresowanego pracą w konkretnym zakładzie - przekonuje Edyta Kowalczyk, dyrektor ds. kluczowych klientów w LeasingTeam Group.