Minister zdrowia prof. Marian Zembala przekonuje, że takiej sumy resort nie jest wyłożyć i proponuje dodatek do pensji pielęgniarek w średniej kwocie 300 zł.
Zobacz także: Zarobki w służbie zdrowia. Jak dużo zarabiają lekarze?
- Podwyżka w wysokości 1500 złotych jest nie do udźwignięcia przez system - tłumaczył. - Musimy dzielić pieniądze według możliwości, jak w domowym budżecie. Teraz możemy dać 300 złotych, a w przyszłym roku kolejne 300 złotych - mówił minister. - Nie stać nas na więcej, tym bardziej że na podwyżki czekają też inne grupy pracowników medycznych.
Pielęgniarki nie chcą zgodzić na rozwiązanie proponowane przez ministerstwo. Uważają, że dodatek do pensji, a nie podwyżka, może w każdej chwili zostać odebrany. Ponadto 300 zł brutto, to jedynie 172 zł netto. O dokładnej wysokości dodatku decydować miałby przełożony pielęgniarek, który ustalałby wysokość świadczenia w zależności od wykształcenia i doświadczenia zatrudnionych.
- Te 300 zł dodatku do pensji to propozycja tylko dla pracujących w oddziałach szpitalnych, czyli dla około połowy polskich pielęgniarek - tłumaczy w regiopraca.pl Urszula Olechowska, przewodnicząca Dolnośląskiej Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych we Wrocławiu. - Pielęgniarki pracujące poza szpitalami nie dostaną nic. Poza tym, ten dodatek ma być przyznawany co miesiąc, nie jest to więc nic pewnego.
Źródło: regiopraca.pl