Na pytanie red. Huberta Biskupskiego, że reprezentuje "krwiopijczy" biznes, prezes Pietraszkiewicz odpowiedział, że jest to biznes, który łączy wszystkich mieszkańców każdego kraju. Jest to część pewnego dobra wspólnego i wielkiej odpowiedzialności. Żadna z grup interesariuszy nie może być nadmiernie uprzywilejowana, dlatego też jest to bardzo restrykcyjnie regulowane i nadzorowane. Ale teraz, w momencie kiedy dochodzi do jakichś strasznych zaburzeń, szoków wewnętrznych czy zewnętrznych, wówczas trzeba ten koniec z końcem jakoś wiązać i prowadzić bardzo poważne odpowiedzialne rozmowy ze wszystkimi klientami, żeby zachować stabilność systemu finansowego.
Hubert Biskupski stwierdził, że w tej chwili - w związku z wysoką inflacją, a co za tym idzie - rosnącymi stopami procentowymi - kredytobiorcy czują się, mówiąc kolokwialnie, oszukani. I między innymi z tego powodu premier Mateusz Morawiecki na EKG w Katowicach przedstawił taki czteropunktowy plan pomocy kredytobiorcom.
Polecany artykuł:
- Czy pomysł wakacji kredytowych jest do zaakceptowania przez system bankowy? - zapytał red. Biskupski. - W Polsce funkcjonuje od kilku lat system wsparcia kredytobiorców: jest Fundusz Wsparcia Kredytobiorców i wiele osób z tego funduszu korzysta. Pomysł wakacji kredytowych dla wszystkich, którzy chcą, nie jest dobry. Powinny być dla osób, które mają kłopot z wiązaniem miesięcznego budżetu. Inaczej doprowadzimy do tego, że nie będziemy mogli skierować wielu miliardów złotych na wynagrodzenie dla tych, którzy mają depozyty w bankach – powiedział Pietraszkiewicz.
- Priorytetem jest zapanowanie nad inflacją, zarówno po tej stronie popytowej - poprzez zmniejszenie tego wolnego pieniądza, który trafia na rynek, i po stronie kosztowej, czyli tam, gdzie koszty rosną i z różnych powodów trzeba nad nimi zapanować. I tutaj, moim zdaniem, powinien powstać pod patronatem Narodowego Banku Polskiego i rządu Program Ograniczania i Zwalczania Inflacji - powiedział Pietraszkiewicz.
Prezes Związku Banków Polskich odniósł się też do likwidacji WIBOR. - WIBOR, ewentualnie w części dotyczącej kredytów mieszkaniowych, może być zastąpiony pewnym innym wskaźnikiem, ale zgodnie z regułami, jakie obowiązują w Unii Europejskiej. Decyzja o zamrożeniu WIBOR-u czy zamrożeniu stóp procentowych to jest strzał wymierzony przeciwko działaniom antyinflacyjnym. Bo to oznacza - z jednej strony, utrzymanie dużej ilości pieniądza na rynku, którego trochę trzeba zebrać, bo inaczej mamy impulsy inflacyjne i to oznaczałoby również niemożliwość zarobienia pieniędzy, żeby zapłacić więcej deponentów. Dlatego jasno mówimy, że zamrażanie WIBOR-u, jak i zamrażanie stóp procentowych z datą grudniową, po prostu jest niewłaściwe.
Tydzień po tygodniu będzie wzrastało oprocentowanie depozytów pod jednym wszakże warunkiem - że ruszy produkcja kredytów. - Jeszcze jedną rzecz muszę dodać, bo o tym się nie mówi, a to jest bardzo ważna kwestia. Otóż: banki w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy straciły na Obligacjach Skarbu Państwa o około 18-19 mld zł. Koszty obsługi stają się coraz wyższe i banki po prostu tracą.
- Żadne działania, jakie są podejmowane przez banki, nie są wymierzone ani przeciwko klientom deponentów, ani przeciwko kredytobiorcom, ani przeciwko płatnikom, ani przeciwko tym, którzy są współwłaścicielami czy udziałowcami banków - dodał Pietraszkiewicz.
Jak wyjaśnił, wysoką inflację mamy w Polsce dlatego, że są czynniki zewnętrzne i wewnętrzne - błędy w polityce gospodarczej. - Po pierwsze, za dużo programów różnego rodzaju, socjalnych, ale także zbyt długie programy ochronne, dodatkowo spadła wydajność pracy. Natomiast wzrosły uposażenie i transfery socjalne. Do tego nałożyły się oczywiście czynniki zewnętrzne, czyli wzrost cen nośników energii, zarówno gazu i ropy, do tego wojna na Ukrainie. Ciągle powtarzam, że powinniśmy ogłosić i powtarzać, że zmierzamy do strefy euro. To ustabilizowałoby naszą walutę, umacniało naszą walutę i byłoby czynnikiem także ograniczającym inflację - mówił.