Obecnie obowiązujące przepisy stanowią, że wiek emerytalny zarówno kobiety jak i mężczyźni osiągają po ukończeniu 67. roku życia. PiS chce, aby się to zmieniło. Reforma ma być jednak nie do końca cofnięta do stanu poprzedniego. Tym razem to sami Polacy mają decydować, ile będą pracowali.
Ważna decyzja
- Na podwyższenie wieku emerytalnego nie było zgody społecznej. Nasz projekt po konsultacjach i przejściu drogi legislacyjnej będzie miał szansę wejść w życie w pierwszym półroczu 2016 r. - powiedział Rafalska w rozmowie z portalem money.pl.
ZOBACZ TEŻ: Prezydent Andrzej Duda składa projekt ustawy obniżający wiek emerytalny
Minister pracy (a dokładniej: rodziny, pracy i polityki społecznej) zdradziła, że kiedy kobieta skończy 60 lat, a mężczyzna 65, będą mogli zdecydować, czy już wtedy będą chcieli przejść na emeryturę. Decyzja o wcześniejszym zakończeniu pracy ma nie być przymusowa, Polacy będą mieli tu dowolność.
Co ze stażem pracy?
Minister odniosła się też do zarzutów krytyków projektu reformy PiS-u, którzy podkreślają, że krótsza praca oznacza niższą emeryturę. Rafalska zasugerowała, że to faktycznie może tak być, a więc wszystko będzie leżało w gestii samego zatrudnionego – będzie mógł pracować dłużej i mieć wyższe świadczenie lub przejść na emeryturę wcześniej i otrzymywać odpowiednio niższe pieniądze.
ZOBACZ TEŻ: O co chodziło w reformie OFE
Rafalska zaznaczyła, że możliwe jest też połączenie wieku przechodzenia na emeryturę z kryterium stażu pracy. O samym kryterium nie może być jednak mowy, bo, zdaniem minister, godziłoby to kobiety, które miały przerwy w pracy z związku z urlopami macierzyńskimi czy wychowawczymi.