Średnia wielkość kupowanego mieszkania w Polsce spada, przez ostatnią dekadę z 62 do 58 metrów kwadratowych. Małe mieszkania, tzw. kawalerki, też mają swoją klientelę, jednak nikt nie buduje o metrażu mniejszym niż 28. To wynika z tego, że deweloperzy są ścisle ograniczeni regulacjami prawnymi, nie tylko co do minimalnej powierzchni, ale też dotyczącymi rozkładu mieszkania i ilości pomieszczeń, wielkości pokoju, czy szerokość.
To jednak może się niedługo zmienić. Ministerwo Infrastruktury szykuje projekt, który uwolni całkowicie rynek budowlany pod kątem wymogów. Chodzi nie tylko o powierzchnie, ale też o to, że ponownie będzie można łączyć kuchnię z pokojem. Deweloperzy są oczywiście wniebowzięci. Jacek Bielecki z firmy Marvipol Development, cytowany przez "Gazetę Wyborczą", mówi: "I słusznie. Niech decyduje rynek. Państwo nie powinno narzucać kupującym, w czym mają mieszkać. Przecież żaden przedsiębiorca nie wybuduje mieszkań, których nie będzie mógł sprzedać." Najwidoczniej pan Bielecki nie widział straszących w Warszawie i okolicach wykończonych pod klucz osiedli-widm, w których po kilku latach oczekiwania na klientów pękają ściany, albo ziejącej ciemnymi oknami z braku mieszkańców mieszkalnej wieży przy Placu Grzybowskim.
ZOBACZ TEŻ: LATO FESTIWALOWE: W Katowicach błyszczy OFF
Niektórzy deweloperzy starają się obejść prawo już teraz, budując niewielkie pomieszczenia, nawet po 12 mkw., z przeznaczeniem na mikromieszkania, ale sprzedaje je jako... lokale użytkowe. Tak wedle "Wyborczej" robią Dolnosląskie Inwestycje, Dolcan i Dantex. Podobne rozmiary można znaleźć nad morzem, nazywane są "nieruchomościami wakacyjnymi".